Mieszkańcy Nowej Białej poruszeni tym, co się stało

Tak wyglądała akcja gaszenia pożaru w Nowej Białej. Foto: PAP
Tak wyglądała akcja gaszenia pożaru w Nowej Białej. Foto: PAP
REKLAMA
Mieszkańcy Nowej Białej, którzy w niedzielę wyszli z kościoła, mówili między sobą tylko o sobotnim pożarze. Byli bardzo rozgoryczeni, ale też pocieszali się nawzajem.

Jak opowiadali mieszkańcy, pożar wybuch u jednego z gospodarzy, a płomienie wraz z wiatrem bardzo szybko rozprzestrzeniały się na sąsiednie domy i kolejne zabudowania.

– Wydawało się, że nagle, w jednym momencie ogień pojawiał się w kolejnych miejscach. Jeden z sąsiadów wyniósł swoją 90-letnią babcię z płonącego domu, ale kiedy wrócił, żeby uwolnić krowy, było już za późno i musiał uciekać – powiedział PAP pan Józef.

REKLAMA

– U nas są takie zabudowania, że od drogi są domy a z tyłu zabudowania gospodarcze i stodoły. Niestety, jak przychodzi takie nieszczęście to dotyka sąsiadów. Dobrze, że strażacy opanowali pożar, bo byłaby jeszcze większa tragedia – zauważył Piotr, mieszkający przy ulicy, przy której doszło do wielkiego pożaru. Przypomniał, że pożary zabudowań gospodarczych wybuchały w 2009 i 2018 roku, ale były dużo mniejsze.

Jedna z kobiet po wyjściu z kościoła opowiadała w grupie ludzi, że jej dom też był w zasięgu ognia jednak strażacy uratowali jej zabudowania.

W Nowej Białej nadal trwają oględziny pogorzeliska. Śledczy sprawdzają każdy dom i każde zabudowanie gospodarcze, aby stwierdzić, w jaki sposób doszło do pożaru. Część wsi, w której doszło do nieszczęścia, jest odgrodzona taśmą a wejścia na ten teren pilnują policjanci.

Pożar wybuchł w Nowej Białej w sobotę po g. 18.00. Według danych Inspektoratu Nadzoru Budowlanego ogień uszkodził 25 budynków mieszkalnych, w których mieszkało 27 rodzin – w sumie ponad 100 osób. Spłonęło lub zostało uszkodzonych około 50 obiektów gospodarczych.

W gaszeniu pożaru uczestniczyło 107 zastępów, 400 strażaków PSP i OSP z dziewięciu powiatów. Poszkodowanych zostało dziewięć osób, które zostały przewiezione do szpitali w Zakopanem i Nowym Targu. Pod opieką lekarzy wciąż pozostaje jedna osoba.

Źródło: PAP

REKLAMA