Rozliczanie PRL-u. Były milicjant odpowie za udział w „ścieżce zdrowia”?

Milicjant z pałką, krew na chodniku Źródło: Wikimedia, Pixabay, collage
Milicjant z pałką, krew na chodniku Źródło: Wikimedia, Pixabay, collage
REKLAMA
Prokurator IPN skierował do sądu akt oskarżenia wobec byłego funkcjonariusza milicji miał bić uczestników demonstracji Ruchu „Wolność i Pokój” w Stalowej Woli.

Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Stalowej Woli. Oskarżony jest Henryk M. były funkcjonariusz Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Tarnobrzegu.

Zarzuca mu się „przekroczenie uprawnień podczas wykonywania czynności służbowych związanych z zatrzymaniem, konwojowaniem i osadzeniem w milicyjnej Izbie Zatrzymań działacza Ruchu „Wolność i Pokój” – Marcina M.”.

REKLAMA

Śledczy twierdzi, że Henryk M. uczestniczył w pobiciu Marcina M. (w tzw. ścieżce zdrowia) po demonstracji zorganizowanej dla poparcia strajkujących robotników w Hucie Stalowa Wola.

Marcin M. został zatrzymany 28 sierpnia 1988 r.

Przypomnijmy, że „Wolność i Pokój” było ugrupowaniem społeczno-politycznym, dziś nazwalibyśmy je nawet lewicowym, co nie oznacza oczywiście przyzwolenia na bicie, opozycyjnym wobec władz komunistycznych, działającym w latach 1985-1992.

Metodą działania ugrupowania był tzw. „bierny opór”. Marcin M. był członkiem tej organizacji.

Po demonstracji, w której M. uczestniczył, milicja wyłapywała poszczególnych uczestników i przygotowała dla nich tzw. „ścieżkę zdrowia”.

„W budynku komendy umundurowani funkcjonariusze ZOMO ustawieni w szpaler uderzali kolejno doprowadzane osoby. Następnie Marcin M. został przewieziony do Komendy MO w Nisku, gdzie powitał go podobny szpaler funkcjonariuszy ZOMO, bijących wprowadzanych uczestników demonstracji. Pokrzywdzonego bito także w jednym z pomieszczeń służbowych miejscowej komendy, przez czas nie krótszy niż 30 minut, uderzając go po całym ciele otwartą dłonią, pięścią oraz kopiąc, w reakcji na odpowiedzi, które nie zadowalały funkcjonariuszy lub też na brak odpowiedzi na zdawane pytania” – czytamy w akcie oskarżenia.

Następnie M. został przewieziony do Izby Zatrzymań, która w rzeczywistości była pomieszczeniem w piwnicach komendy. Przebywał tam dwie doby do czasu doprowadzenia go do Kolegium do Spraw Wykroczeń.

Pobity mężczyzna podczas swojej rozprawy rozpoznał Henryka M. wśród funkcjonariuszy składających zeznania w charakterze świadków.

– Fakt rozpoznania został odnotowany w protokole z posiedzenia Kolegium. W wyniku przeprowadzonej później w Krakowie obdukcji lekarskiej stwierdzono na ciele Marcina M. obrażenia pochodzące od uderzeń gumowa pałką oraz najprawdopodobniej wstrząs mózgu – opisuje stawiane zarzuty milicjantowi śledczy.

Byłemu funkcjonariuszowi grozi do lat 3.

Źródło: rp.pl

REKLAMA