Kibicka doprowadziła do wielkiej kraksy na pierwszym etapie Tour de France. Kobieta ukrywa się, bo grozi jej więzienie.
Do wielkiej kraksy doszło na pierwszym etapie Tour de France. Kolarze jechali z Brest do Landeneau. 45 kilometrów przed metą na jezdnię wyszła kobieta z tablica.
Najwyraźniej bezmyślna kobieta chciała sobie zrobić miłe zdjęcie. Wpadł w nią jeden z kolarzy – Niemiec Tony Martin, a za nim jak kostki domina przewrócili się następni.
W sumie obrażenia odniosło 21 kolarzy. Czterech musiało wycofać się z wyścigu. Francuz Cyril Lemoine ma złamane cztery żebra i odmę opłucnej. Pod znakiem zapytania stoi dalszy udział w wyścigu Szwajcara Marca Hirschiego.
Brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata ze startu wspólnego, dojechał do mety w Landerneau ze zwichniętym barkiem i na końcu stawki, ze stratą ponad 18 minut do zwycięzcy, Francuza Juliana Alaphilippe’a.
Wypadek zarejestrowały kamery i nie ma wątpliwość, że spowodowała go bezmyślna kobieta. Jak się okazuje to Niemka. Prokuratura z Bretanii wszczęła dochodzenia przeciwko niej o „celowe naruszenie przepisów bezpieczeństwa i spowodowanie obrażeń, które mogą uniemożliwić pracę nawet przez trzy miesiące” i wydała nakaz zatrzymania.
Kobieta, której grozi co najmniej rok więzienia ukrywa się.
– Widz, która spowodowała ten wypadek, opuściła miejsce zdarzenia przed przybyciem śledczych – powiedział rzecznik żandarmerii Finistere. — Robimy wszystko, aby ją znaleźć. Miała na sobie okulary i niebieskie dżinsy, sweter w czerwono-białe paski i żółtą kurtkę.
Kobieta może też spodziewać sie wielkich problemów prawnych ze strony drużyn, i zawodników. Niektórzy musieli już wycofać się z wyścigu, inni całkowicie stracili szanse na osiągniecie dobrego miejsca. Wielu uczestników kraksy już po pierwszym etapie ma kilkanaście minut straty do czołówki.