Największe koczowisko Cyganów w Polsce. Polacy skarżą się na hałas i śmieci [VIDEO]

Foto: YouTube Uwaga TVN
Foto: YouTube Uwaga TVN
REKLAMA

Nieopodal centrum Poznania znajduje się największe w Polsce koczowisko Cyganów. Polacy nie są jednak zadowoleni z takich sąsiadów.

W pustostanie w Winogradach (dzielnica Poznania) znajduje się największe w Polsce koczowisko Cyganów. Hałaśliwi sąsiedzi mocno dają się we znaki mieszkającym nieopodal Polakom.

Według mieszkańców dzielnicy Cyganie palą ogniska, hałasują, a do tego wszędzie walają się śmieci. Polacy patrzą na Cyganów niechętnie również w związku z okolicznościami ich przybycia.

REKLAMA

Wcześniej bowiem na tym obszarze znajdowało się 140 ogródków działkowych. Jednak Polacy otrzymali nakaz ich opuszczenia przez prywatnego właściciela tego terenu.

Od roku 2013 zaczęli osiedlać się tam Cyganie. „Ci ludzie weszli, nie troszczą się i nie gospodarują tak, jak prawdziwi gospodarze” – twierdzi Zdzisław Śliwa, prezes Okręgowego Związku Działkowców w Poznaniu.

Mieszkający w pobliżu koczowiska Polacy skarżą się również na nieprzyjemne sytuacje, które zaogniły konflikt między Cyganami, a resztą mieszkańców dzielnicy. W związku z palonymi ogniskami na miejscu musi interweniować straż pożarna.

„Palenie ognisk to jest chyba numer jeden, co nam wszystkim mieszkańcom przeszkadza. Czy pan w swoim domu zapaliłby śmieciami? Na pewno nie, bo sąsiad zaraz zadzwoniłby na policję, czy straż miejską. Trzeba zapłacić dużą karę. A oni nic. Trują nas osiem lat” – opowiada pani Halina w rozmowie z dziennikarzami.

Poza tym Polacy twierdzą, że Cyganie dopuszczają się niszczenia mienia (np. placów zabaw dla dzieci) oraz kradzieży z pobliskiego sklepu.

W efekcie nie tylko straż pożarna ma ręce pełne roboty. Tylko w 2020 roku policja musiała interweniować ponad 60 razy.

Obecnie na koczowisku mieszka ok. 150 osób. Co roku ich przybywa, a Cyganie mogą liczyć na pomoc (w tym finansową) z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu.

„To jest nie do pomyślenia, płacimy podatki, a prezydent Jaśkowiak się z nami nie liczy. Powiedział, że zrobi z nimi porządek i jakoś to załatwi, a ustawił im kontenery i toalety. Na nasz koszt pobierają z pompy wodę. To jest na nasz koszt, wszystkich mieszkańców tego miasta” – stwierdza jedna z mieszkanek Poznania.

https://www.youtube.com/watch?v=gV52JyI2Q84

Co na to Cyganie? Ci skarżą się na Polaków. Twierdzą, że wobec nich dochodzi do aktów agresji – np. Polacy mają rzucać w nich kamieniami.

„To są moi współbracia, nie mam zamiaru się od nich odcinać, ale przyjeżdżając do innego państwa, trzeba przestrzegać wszelkich norm i obowiązków. Jak dojdzie do złamania prawa, nikt nie będzie patrzył na moje pochodzenie etniczne, tylko wlepi mi mandat i każe opuścić teren. Nie wiem, dlaczego w Polsce to jest ciągle tolerowane. Samorządy, władze miejskie są wystarczająco wyposażone w instrumenty, żeby zwalczać tego typu zjawiska. Należę do pokolenia, które żyło w taborach, ale nigdy nie było takiej sytuacji, żebyśmy mieszkali w takich warunkach. Jest zasada czystości” – komentuje sytuację w Poznaniu prezes stowarzyszenia Romów w Polsce Roman Kwiatkowski.

A co na to władze Poznania? Wiceprezydent stwierdził, że teren należy do osoby prywatnej, która mieszka za granicą i nie ma z nią kontaktu.

„Nie możemy tych ludzi deportować. Te osoby przyjechały tutaj legalnie, to są członkowie Unii Europejskiej. Część dorosłych to są analfabeci, jest z nimi utrudniony kontakt” – mówi Jędrzej Solarski.

Źródło: TVN 24

REKLAMA