Kobieta, która spowodowała gigantyczną kraksę na Tour de France, w rękach policji. Co jej grozi?

Kibicka, która doprowadziła do wielkiej kraksy na Toir de France jest poszukiwana przez policje. Zdjęcie: YT/ Eurosport / zrzut z ekranu
Kibicka, która doprowadziła do wielkiej kraksy na Toir de France jest poszukiwana przez policje. Zdjęcie: YT/ Eurosport / zrzut z ekranu
REKLAMA
Kobieta, która doprowadziła do wielkiej kraksy na 1. etapie kolarskiego wyścigu Tour de France, jest w rękach policji. Jej ujęcie zajęło kilka dni.

Do kraksy doszło 45 kilometrów przed metą sobotniego, 1. etapu TdF, podczas którego kolarze jechali z Brest do Landeneau.

Bezmyślna kobieta najprawdopodobniej chciała sobie zrobić „selfie” z nadjeżdżającym peletonem. W rękach trzymała tabliczkę z napisem „Allez Opi-Omi” (pozdrowienia dla babci i dziadka).

REKLAMA

Kobieta nie schowała się jednak w porę, a pędzący Tony Martin zahaczył o jej tabliczkę i wywrócił się. Jadący z tyłu kolarze wpadali po kolei na siebie i upadali niczym kostki domina.

W sumie obrażenia odniosło 21 kolarzy. Większość z nich dojechała do mety, ale z ogromną stratą i już po pierwszym etapie TdF mogą zapomnieć o przyzwoitym wyniku w imprezie.

Jak podawały francuskie media, kobieta zaraz po spowodowaniu wielkiej kraksy oddaliła się z miejsca zdarzenia. Prokuratura z miejsca wszczęła postępowanie przeciwko niej, a do poszukiwań zaangażowano policyjne siły z Żandarmerii Narodowej.

Po czterech dniach kobietę udało się schwytać. Została zatrzymana do czasu wyjaśnienia sprawy. W wersji optymistycznej grozi 1500 euro grzywny.

Niewykluczone jednak, że spotkają ją znacznie poważniejsze konsekwencje. Wiele zależy od tego, jaką decyzję podejmą kolarze oraz ich zespoły. Ponieśli oni bowiem wymierne straty (sportowe i finansowe), a niektórzy w wyniku odniesionych obrażeń musieli wycofać się z tegorocznej edycji Tour de France.

Jak doszło do wypadku na TdF, można zobaczyć na poniższym filmie.

 

REKLAMA