Francja poszerza listę krajów, z których można się ubiegać o azyl. Status krajów bezpiecznych tracą „prześladowcy LGBT”

Dzień migranta fot. ilustr
fot. ilustr
REKLAMA

Trzy kraje afrykańskie zostały usunięte z listy „bezpiecznych krajów” przez francuską Radę Stanu. Są to Republika Beninu, Senegalu i Ghany. Oznacza to, że migranci z tych państw będą mieć otwartą drogę do uzyskania nad Sekwaną azylu.

Benin, Senegal i Ghana zostały usunięte w piątek 2 lipca z utworzonej przez Francję listy tzw. „bezpiecznych” krajów imigracyjnych. Najciekawsze jest jednak uzasadnienie. Decyzja Rady Stanu motywowana jest chęcią „lepszej ochrony osób LGBT”.

Nie ma wątpliwości, że teraz ruszy stamtąd fala migrantów z gotowymi podaniami o ich przynależności do jakiejś „literki” ze skrótu LGBTQI+. O ile prześladowania polityczne trzeba było jakoś udowodnić, to kto sprawdzi „niebinarność” jakiegoś Sengalczyka?

REKLAMA

W sumie 16 krajów wskazanych przez OFPRA (francuski Urząd ds. Ochrony Uchodźców i Bezpaństwowców) jest przedmiotem kontrowersji prawnych od końca 2019 r. Obywatele krajów uznanych za bezpieczne, podlegają procedurze wydalenia w momencie odrzucenia ich wniosku o azyl już w pierwszej instancji. Dzieje się to rzadko, ale prawo na to zezwala.

Osoby z tych 16 krajów są jednak bronione przez organizacje humanitarne, w szczególności zajmujące się obroną osób LGBT. Wystąpiły one do Rady Stanu i ta ponownie badała kwestie bezpieczeństwa mniejszości seksualnych w tych krajach. Najwyższy sąd administracyjny ostatecznie orzekł, że w Republika Beninu, Senegal i Ghana powinny zostać osunięte z listy krajów bezpiecznych.

W uzasadnieniu napisano, że „biorąc pod uwagę istnienie przepisów prawnych penalizujących stosunki homoseksualne” w tych krajach, OFPRA nie może uznać tych państw „za„kraje bezpieczne przy rozpatrywaniu wniosków złożonych przez ich obywateli”.

Stosunki homoseksualne są nielegalne w 38 z 51 krajów Afryki. Szanse na azyl wzrastają, chociaż tak naprawdę, pomimo istnienia przepisów antyhomoseksualnych, są one egzekwowane bardzo rzadko.

Źródło: Valeurs/ Le Figaro

REKLAMA