Brazylia to przykład kolejnego kraju, w którym władza sądownicza wykorzystywana jest do walki z władzą ustawodawczą i wykonawczą. „Postępowe” sądy stały się zmorą krajów, w których rządzi jeszcze prawica.
W Brazylii najpierw wypuszczono na wolność skazanego już za korupcję byłego socjalistycznego prezydenta Lulę, później zastosowano kruczki prawne, by przywrócić mu bierne prawa wyborcze i dodatkowo sparaliżowano („wyzerowano”) inne toczące się przeciw niemu śledztwa.
W zamian wszczęto 2 lipca dochodzenie przeciwko Jairowi Bolsonaro w sprawie… usiłowania korupcji. Urzędujący prezydent jest posądzany o to, że nie zgłosił próby korupcji przy zakupie szczepionek przeciwko Covid-19.
Głowa państwa jest podejrzana o przymykanie oczu na podejrzenia o korupcję zgłoszone przez urzędnika Ministerstwa Zdrowia. Zeznając przed senacką komisją śledczą (ICC), ten wystąpił jako świadek i powiedział, że został poddany „dziwnej presji”, aby zatwierdzić import z Indii szczepionki Covaxin. Wiceprzewodniczący ICC Randolfe Rodrigues uznał, że prezydent nie podjął tu żadnych działań, chociaż został ostrzeżony o możliwości korupcji w Ministerstwie Zdrowia.
Randolfe Rodrigue jest jednym z trzech senatorów zasiadających w tej komisji i reprezentuje lewicę. To nie pierwszy raz, kiedy próbuje się wykorzystywać pandemię do oskarżeń Bolsonaro.
W sobotę 3 lipca opozycja wezwała do trzeciego już od końca maja „dnia protestu”. System sprawiedliwości w służbie opozycji jakoś w takiej Brazylii podziału władzy i demokracji nie narusza. Zwłaszcza, gdy chodzi o walkę z „Trumpem tropików”…
Źródło: AFP