Czechy chcą od Putina odszkodowania za wysadzenie magazynu amunicji w 2014 roku. Kreml nazywa Czechów „szantażystami”

Praga - Czechy Foto: Pixabay
Praga - Czechy Foto: Pixabay
REKLAMA

Eksplozja w magazynach amunicji Vrbetice z 2004 stała się przyczyną napięcia pomiędzy Pragą a Moskwą. Z Czech odesłano nawet rosyjskich dyplomatów. 5 lipca czeskie MSZ wezwało rosyjskiego ambasadora i wystąpiło o odszkodowania za straty materialne.

Wiceminister spraw zagranicznych Martin Smolek wręczył ambasadorowi Rosji Aleksandrowi Zmijevkiemu notę ​​dyplomatyczną.

Przywołał „odpowiedzialność Federacji Rosyjskiej na mocy prawa międzynarodowego za jej udział w wybuchach w składzie amunicji w Vrběticach w 2014 r.”

REKLAMA

Przy okazji czeska dyplomacja potępiła wpisanie tego kraju przez Moskwę na „listę krajów wrogich”. Stany Zjednoczone i Czechy znalazły się na tej liście na czołowych miejscach, co według Pragi jest sprzeczne z prawem międzynarodowym.

Sprawą odszkodowania zajmował się też parlament. W projekcie ustawy złożonym przez kilku deputowanych wyceniono rekompensatę dla gminy Vrbetice na 700 milionów koron.

Na odpowiedź Moskwy nie trzeba było długo czekać. W mediach społecznościowych rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Maria Zacharowa użyła „uśmiechniętej buźki” i dodała: „Już nie można zrozumieć, co dzieje się w głowach czeskich polityków, którzy myślą przez kilka miesięcy o tym, jak jeszcze bardziej pogorszyć stosunki dwustronne”.

Dodała, że oni „sami wpisali się na listę krajów wrogich, a każdą nową deklaracją i dzikimi działaniami potwierdzają swój status”.

Zacharowa dodała jeszcze, że są to oskarżenia rzucane bez „procesu i śledztwa, z groźbami i obelgami i domagające się pieniędzy”. Tak postępują „szantażyści” – napisała.

17 kwietnia czeski rząd oficjalnie ogłosił, że śledztwo ujawniło udział rosyjskiego wywiadu w zamachu na składy amunicji. Od tego czasu stosunki dyplomatyczne między Pragą a Moskwą stały się bardzo napięte.

Źródło: Radio Praga

REKLAMA