Francja grozi Szwajcarom

F-35 niebawem trafią do Polski. Foto: YouTube
F-35 niebawem trafią do Polski. Foto: YouTube
REKLAMA

Francji nadal trudno przełknąć porażkę po rzutach karnych na piłkarskich ME ze Szwajcarią. Ostatnio z Paryża rozległ się wobec Helwetów pomruk dezaprobaty, ale z piłką nie ma nic wspólnego.

Takiego samego pomruku i z podobnego powodu, doświadczyła już kilka lat temu i Polska. Poszło o „nieloty” zwane helikopterami, z których ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz raczył zrezygnować. Szwajcarzy natomiast wybrali samoloty amerykańskie zamiast francuskich.

Minister francuskich sił zbrojnych pani Florence Parly oświadczyła, że wybór Szwajcarii, która kupi F-35A wydaje się „ignorować rzeczywistość naszej kooperacji wojskowej”.

REKLAMA

To kolejny cios zadany przemysłowi zbrojeniowemu Francji. Co prawda, używane Rafale kupiła Słowenia i Grecja, ale już np. różne projekty współpracy z Niemcami padają, a Berlin stawia na współpracę z Bidenem i też kupuje samoloty w USA.

Berno ogłosiło, że kupi 36 samolotów 5. generacji F-35A od amerykańskiego producenta Lockheed-Martina w ramach programu Air 2030. Lobby profrancuskie uważa, że F-35A nie jest najbardziej odpowiednim samolotem na potrzeby szwajcarskich sił powietrznych. Wskazują, że misją lotnictwa Helwetów jest ochrona przestrzeni powietrznej. Tymczasem amerykańskie samoloty zaprojektowano przede wszystkim do wykonywania dalekich uderzeń, czemu służy ich „niewidzialność”.

Francuskie media wskazują, że to jeszcze niedopracowany samolot i budzi „zastrzeżenia także samego Pentagonu i Kongresu, w szczególności co do kosztów operacyjnych i niedociągnięć”. Krytykują maszynę i porównują nawet do „nielatającego pingwina”…

Nacisk trwa, bo wybór F-35A będzie musiał zostać jeszcze zatwierdzony przez szwajcarski parlament. Tam „bitwa jeszcze nie została rozstrzygnięta” – stwierdza dziennik „Le Temps”. Przeciw są partie lewicy. Inne partie poniekąd podzielone.

Konkurentami Lockheed-Martina byli Dassault Aviation ze swoim myśliwcem Rafale, Airbus z Eurofighterem Typhoon i Boeing z F/A-18 Super Hornet. Oferta na F-35 była jednak bardzo interesująca cenowo,a cena zakupu znacznie niższa, niż przewidziane w budżecie szwajcarskiej armii 6 miliardów franków szwajcarskich z programu Air 2030.

I znowu lobby francuskie podważa jednak ofertę amerykańską. Ich zdaniem, Berno będzie musiało zainwestować znaczną sumę w dostosowanie infrastruktury swoich baz lotniczych. Dodają, że dla Belgii rachunek na ten cel wyniósł 300 milionów euro przy zakupie 34 F-35A. Drogie mają także być „koszty operacyjne”.

Dassault Aviation nie skomentowało decyzji Rady Federalnej. Boeing mówił jednak o „rozczarowaniu”, bo ich zdaniem F/A-18 Block III byłoby najlepszym wyborem dla Szwajcarii. Podobne stanowisko wyraził Airbus. Uważają, że ich samolot nadawał się do patrolowania, a oferta była ekonomiczna. W dodatku jako jedyni byli gotowi zapewnić montaż końcowy samolotu w Szwajcarii.

We Francji oficjalnie zareagowała minister sił zbrojnych Florence Parly. W dość suchy sposób, mówiła o „suwerennych decyzjach wyboru sprzętu pozaeuropejskiego”. Dodała, że oferta francuskiego przemysłu to świetna jakość „demonstrowana na co dzień w operacjach wojskowych”.

W wywiadzie dla „Le Temps” poszła jednak dalej i dodała, że „oferta, którą wspieraliśmy i to potężne narzędzie, jakim jest Rafale, zasłużyła na lepsze potraktowanie”. Dorzuciła, że podważa to „rzeczywistość naszej współpracy wojskowej”. W dodatku „biorąc pod uwagę znaczenie naszych wspólnych granic”, jej zdaniem Szwajcarzy mogli lepiej się przyjrzeć ofercie.

Wypowiedź dyplomatyczna, ale ocierająca się o mały szantaż. Współpraca wojskowa z Francją jest dla Szwajcarii ważna. Umowa o współpracy w wywiadzie kosmicznym, ma dać Helwetom dostęp do francuskich zdjęć satelitarnych (CSO). Współpraca dotyczy również tzw. NRBC (dziedzin nuklearnej, radiologicznej, biologicznej, chemicznej), cyberobrony i właśnie wspólnej obrony powietrznej. Francja liczyła tu na zwiększenie „interoperacyjności”, dzięki zakupom właśnie ich sprzętu.

Źródło: Zone Militaire/ La Tribune

REKLAMA