Brytyjczycy zatwierdzili szczepionki dla dzieci powyżej 12-ego roku życia. Nie wiedzą jednak czy przeprowadzą szczepienia, bo ryzyko powikłań może być większe od korzyści.
Według ekspertów ds. zdrowia prawdopodobieństwo śmierci dzieci z powodu koronawirusa jest tak niskie, że szczepionki musiałyby być „bardzo niskiego ryzyka”, by był sens dzieci szczepić
Z badań, wynika, że w Anglii w pierwszym roku pandemii zmarło z powodu COVID-19 tylko 25 dzieci i młodych ludzi – zaledwie 0,005% zarażonych wirusem. Dziewiętnaście zgonów dotyczyło dzieci z poważnymi schorzeniami współistniejącymi, przy czym u 13 z nich była to złożona niepełnosprawność neurologiczna.
– Te dane sugerują, że szczepionki musza wiązać się z bardzo niskim ryzykiem aby uzasadnić podawanie jej wszystkim zdrowym dzieciom – mówi dla Sky News dr Elizabeth Whittaker, jedna z badaczek i konsultantka ds. chorób zakaźnych u dzieci w londyńskim Imperial College.
Wspólny Komitet ds. Szczepień i Szczepionek (JCVI) rozważa obecnie, czy wprowadzenie szczepionki na koronawirusa powinno zostać rozszerzone na dzieci w wieku 12 lat.
Zwolennicy twierdzą, że zmniejszyłoby to liczbę dzieci zmuszonych do opuszczenia szkoły z powodu wirusa. Zmniejszyłoby to również przenoszenie na osoby starsze, bardziej podatne na zagrożenia. To oznacza, że dzieci szczepiono by po to by nie zarazili się dorośli.
W USA pojawiły się jednak doniesienia o 572 przypadkach zapalenia mięśnia sercowego i zapalenia osierdzia po trzech milionach szczepień specyfikiem Pfizer-BioNTech. CDC – amerykańskie Centra Zapobiegania i Kontroli Chorób i Światowa Organizacja Zdrowia prowadzą badania, by stwierdzić ilu z tych młodych ludzi wymagało intensywnej opieki lub terapii immunomodulującej.
Wg wstępnych obliczeń na podstawie liczby zgonów i zarażeń u młodych ludzi wynika, że ryzyko śmierci u zdrowego dziecka wynosi 1 na 1,6 miliona.
Ryzyko to znacznie rośnie u dzieci obciążonymi schorzeniami – 1 na 100-158 tys. To i tak znacznie mniej niż ryzyko zaplenia mięśnia sercowego i osierdzia. Najbardziej narażone są dzieci ze schorzeniami neurologicznymi. Ryzyko śmierć wynosi 1 na 1125.
Tymczasem nic nie wiadomo o tym, by w Polsce dokonywano takiego szacowania ryzyka. Słychać natomiast głos takich fanatyków covidowych celebrytów jak Grzesiowski, którzy nawołują do szczepienia dzieci.