Górale masowo odmawiają szczepień. Pitoń: „Uważamy, że ta szczepionka jest szkodliwa”

Sebastian Pitoń/Fot. screen YouTube Tomasz Sommer EXTRA
Sebastian Pitoń/Fot. screen YouTube Tomasz Sommer EXTRA
REKLAMA
Powiaty tatrzański i nowotarski są zielonymi wyspami na mapie Polski pod względem szczepień. To tam ludzie najrzadziej godzą się na przyjmowanie preparatów przeciwko COVID-19. – My górale uważamy, że ta szczepionka jest szkodliwa – podkreślił inicjator akcji Góralskie Veto. Temat podjęli reporterzy programu Uwaga! TVN.

Podhalanie nie dają się nieść rządowej i medialnej narracji strachu, a widmo czwartej fali im niestraszne. Górale nie chcę się szczepić.

Całe zjawisko dziennikarzom TVN-u próbuje wyjaśnić Sebastian Pitoń, który zimą nawoływał do nieprzestrzegania zasad lockdownu i otwierania na Podhalu pensjonatów, restauracji i wyciągów, żeby ratować swoje przedsiębiorstwa.

REKLAMA

– My górale uważamy, że ta szczepionka jest szkodliwa – zaznaczył. – Patrząc na statystyki, z pełną dumą mogę powiedzieć, że my, sceptycy jesteśmy większością na tym terenie. Uważamy, że poddanie się procedurze szczepień jest dużo bardziej niebezpieczne niż niepoddanie się jej. Mamy tu na Podhalu już niezłą, stadną odporność. Gdyby COVID-19 był groźną chorobą, jakąś czarną ospą, to wszyscy byśmy już poumierali – przekonywał.

– To wynika z rozsądku, z umiejętności samodzielnego myślenia. Ludzie nie szczepią się teraz, bo boją się choroby, tylko dla świętego spokoju, bo ich puszczą do pracy, na basen itd. – wymieniał Pitoń w rozmowie z wRealu24. Jak dodał to wszystko i tak jest nielogiczne i zaszczepieni często też padają ofiarami ograniczeń.

Reporterzy „Dzień Dobry TVN” zgłosili się do restauratorów, z którymi mieli kontakt podczas lockdownu. Okazuje się, że większość z nich nie ma zamiaru przyjmować szczepionki.

– Nie planujemy się zaszczepić. Obawiamy się szczepionek – mówił jeden z właścicieli.

– To jest eksperyment. Nie wiemy, jakie będą skutki szczepień. Ja się szczepił nie będę – ucina krótko właściciel pensjonatu w Zakopanem.

Jeden z kelnerów restauracji na Krupówkach przyznał, że przyjął preparat. – Jestem zaszczepiony, ale statystyki pokazują, że jest nas tu zaledwie kilka procent. Nie rozmawiamy o tym, to trochę temat tabu. Niektórzy się wstydzą powiedzieć prawdę, że się zaszczepili, żeby nie nazwano ich głupcami – opowiadał.

O tym, że preparat przeciwko COVID-19 jest eksperymentem twierdzi też Gerald Wolski, który ma firmę transportową i od początku popierał Góralskie Veto.

– Czy się zaszczepimy czy nie, będzie czwarta fala i lockdown. To jest już przewidziane pół roku temu, tak samo jak zaplanowane były poprzednie zamknięcia. Teraz nas otworzyli, żeby ludzie mogli trochę odsapnąć, zarobić i na jesień znów zamkną. To manipulowanie społeczeństwem. Nie pozwolę się już zamknąć, moim zdaniem chroni mnie konstytucja i prawo do pracy i zarobku. Nikt nie może mi tego zabrać – mówił.

– Myślę o turystach, pracy, ale lęk przed konsekwencjami zdrowotnymi szczepienia cały czas z tyłu głowy jest – dodał.

Górale w sprawie szczepień prezentują twarde stanowisko. Dla porównania w Sopocie zaszczepionych jest cztery razy więcej ludzi niż w Zakopanem.

REKLAMA