Zamach na dziennikarza, który był na liście mafii. Polak stanął przed sądem

Pistolet, Peter se Vries Źródło: Pixabay, Wikimedia, collage
Pistolet, Peter se Vries Źródło: Pixabay, Wikimedia, collage
REKLAMA
Królestwo Niderlandów. Podejrzani o udział we wtorkowym zamachu na dziennikarza śledczego Petera R. de Vriesa Polak Kamil E. oraz pochodzący z Antyli Holenderskich Delano G. stanęli w piątek przed sędzią śledczym w Amsterdamie.

„Posiedzenie odbywa się za zamkniętymi drzwiami” – poinformowano PAP w biurze rzecznika sądu w Amsterdamie.

64-letni reporter kryminalny został postrzelony we wtorek wieczorem w Amsterdamie. Dziennikarza zaatakowano wkrótce po opuszczeniu przez niego studia telewizyjnego RTL4, gdzie uczestniczył w programie Boulevard.

REKLAMA

Media ujawniają więcej szczegółów na temat obu aresztowanych.

Pochodzący z Antyli Holenderskich 21-latek mieszka w Rotterdamie w centralnej części kraju. Próbował swoich sił jako raper jednak, jak informuje dziennik „De Volkskrant”, nagrał tylko jedną piosenkę.

Delano G. wielokrotnie wchodził w kolizję z prawem, a jego sąsiedzi powiedzieli gazecie, że miał problemy z narkotykami. Dziennik „De Limburger”, powołując się na źródła w policji, twierdzi, że to on strzelał do dziennikarza. Informacja została potwierdzona przez inne media m.in. prestiżowy dziennik „Algemeen Dagblad”.

Drugi z aresztowanych to pochodzący z Katowic 35-latek prowadzący w Maurik, niewielkiej wiosce w ośrodkowej Holandii, jednoosobową firmę zajmującą się montażem. W rejestrze handlowym znajduje się informacja, że oferuje on swoje usługi jako stolarz, malarz i szklarz.

„Miły” i „pomocny”, czy „pokryty tatuażami” i „łysy”?

Kamil E. mieszkał z żoną, która jest w ciąży i z dwójką dzieci. Dziennik „De Telegraaf” napisał, że prowadził normalne życie, jego żona jest wspominana jako „uprzejma i uśmiechnięta”. „On zawsze miło się witał, często był pomocny. Wciąż nie mogę uwierzyć, że jest zamieszany w ten straszny atak” – powiedział dziennikowi mieszkaniec Maurik.

Jednak, jak informuje dziennik „De Volkskrant”, Kamil E. został zatrzymany 1 lipca za grożenie bronią w miejscowości Tiel, niedaleko Utrechtu. „Pokryty tatuażami, łysy i mrukliwy” – wspomina go z kolei inny mieszkaniec Maurik.

Przed przyjazdem do Niderlandów 35-latek mieszkał dwa lata w Niemczech, w miejscowości Düren, w Nadrenii Północnej-Westfalii.

Dziennik NRC, powołując się na portal tvn24pl, informuje, że Kamil E. był poszukiwany listem gończym w Polsce za kradzieże i rabunki. Jest on określany jako „recydywista”.

Zdaniem mediów Polak miał prowadzić samochód, którym uciekali sprawcy.

Źródło: PAP

REKLAMA