
Trzecia i kolejne dawki szczepionki przeciwko COVID-19 są już niemal pewne. Rząd, chcąc zagonić jak największą liczbę osób na szprycę, straszy, że już jesienią szczepienia będą płatne. Padły też zapowiedzi kolejnych obostrzeń.
Gwoli ścisłości, szczepienia przeciw COVID-19 nie są darmowe, lecz finansowane z kieszeni podatników. Zrzucamy się na nie wszyscy.
Bardzo możliwe, że jesienią za szczepienia będzie trzeba zapłacić już bezpośrednio – z własnej kieszeni. Na ile to realny scenariusz, a na ile straszak, by jeszcze latem jak najwięcej osób przekonać do szczepień, nie wiadomo.
Rzecznik rządu Piotr Müller w programie „Tłit” Wirtualnej Polski zdradził, ile być może będzie trzeba zapłacić za przyjęcie preparatu przeciw COVID-19.
Konkretnej kwoty wprawdzie nie podał, lecz zaznaczył, że koszt szczepienia może wynieść „kilkaset złotych”. Dodał, że odpłatna szpryca rozważana jest „późną jesienią”.
O możliwych odpłatnych szczepieniach na jednej z konferencji mówił także minister zdrowia Adam Niedzielski. Wskazywał, że dla niektórych grup szczepienia nadal będą „darmowe”.
Koronawirus. Jak będzie jesienią?
We wspomnianym programie „Tłit” Müller prognozował także czwartą falę koronawirusa. Wprost powiedział, że najprawdopodobniej wrócą obostrzenia, choć co do szczegółów wypowiadać się nie chciał.
Zaznaczył też, że dzieci i młodzież niekoniecznie wrócą do tradycyjnej nauki w szkole, znanej sprzed ogłoszenia pandemii koronawirusa.
– Rozważana jest kwestia, zależnie od tego, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiczna, czy to od razu będzie w pełnej formule, czy być może hybrydowej – zapowiedział rzecznik rządu.
Źródło: „Tłit” WP/NCzas