Włosi mistrzami Europy. Klękanie nie pomogło Anglikom

Załamany angielski piłkarz Marcus Rashford i triumfujący włoski bramkarz Gianluigi Donnarumma. Foto: PAP/EPA
Załamany angielski piłkarz Marcus Rashford i triumfujący włoski bramkarz Gianluigi Donnarumma. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Włosi po raz drugi w historii sięgnęli po mistrzostwo Europy, poprzednio w 1968 roku. Dwukrotnie przegrali finał – w 2000 i 2012 roku. Dla Anglików to był pierwszy występ w decydującym meczu ME. Od ich jedynego triumfu w wielkim turnieju – mundialu 1966 roku – minęło już 55 lat.

Przed niedzielnym finałem, na który zaproszony był m.in. wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek, odbyła się efektowna uroczystość na stadionie Wembley, z pokazem sztucznych ogni, oprawą muzyczną i multimedialną, tańcami, efektowną choreografią. Nad obiektem przeleciały w równym szyku samoloty.

Trofeum dla zwycięzcy wniósł na murawę Portugalczyk Eder, który strzelił gola w finale poprzednich mistrzostw Europy, gdy jego zespół pokonał po dogrywce Francję 1:0.

REKLAMA

Niestety obie Dryżyny klęknęły dla Murzynów z Black Lives Matter. Dla Anglików skończyło się to tragicznie – to czarnoskórzy piłkarze zawiedli w rzutach karnych.

Selekcjoner Włochów Roberto Mancini obiecał przed meczem, że jego podopieczni zaprezentują atrakcyjny, ofensywny futbol – taki sam jak we wcześniejszych spotkaniach.

„Nie możemy zmienić czegoś, co doprowadziło nas tak daleko” – podkreślił Mancini.

Selekcjoner Italii przede wszystkim nie zmienił składu – podstawowa jedenastka była identyczna w porównaniu z półfinałowym meczem z Hiszpanią.

Natomiast w zespole Garetha Southgate’a szansę od pierwszych minut dostanie Kieran Trippier, który w półfinale z Danią wszedł dopiero w trakcie dogrywki.

I okazało się, że postawienie na Trippiera było świetnym posunięciem. Już w drugiej minucie boczny obrońca Atletico Madryt dośrodkował znakomicie na pole karne, a nadbiegający z lewej strony Luke Shaw popisał się celnym strzałem z woleja.

Od pierwszego gwizdka sędziego minęła w tym momencie dokładnie minuta i 56 sekund. To najszybszy gol strzelony w finale mistrzostw Europy.

Włosi po raz pierwszy w tym turnieju przegrywali…

Wembley oszalało z radości, a Anglicy – oficjalnie w tym meczu pełniący rolę gości, choć przecież w rzeczywistości gospodarzy – chcieli pójść za ciosem. Na bramkę Włochów sunęły kolejne ataki, a bramkarz Gianluigi Donnarumma musiał mieć się na baczności, co o było o tyle trudniejsze, że zaczął padać deszcz.

Włosi długo nie mogli poradzić sobie z szybką, agresywną (w ramach przepisów) grą rywali. Przed przerwą nie stworzyli żadnej groźnej akcji zespołowej. Próbowali pojedynczych zrywów – w 35. minucie Federico Chiesa popisał się efektownym rajdem i mocnym strzałem po ziemi, nieznacznie niecelnym.

Poza tą sytuacją bramkarz Anglików Jordan Pickford w pierwszej połowie był niezagrożony.

Od początku drugiej części Włosi osiągnęli przewagę, ale wciąż nie potrafili stworzyć groźnej sytuacji.

W 62. minucie na strzał zdecydował się najgroźniejszy w ich szeregach Chiesa, lecz Pickford popisał się świetną interwencją.

Pięć minut później podopieczni Manciniego w końcu dopięli swego. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego doszło do dużego zamieszania przed bramkę Anglików, aż piłka odbita od słupka trafiła pod nogi Leonardo Bonucciego, który wyrównał na 1:1.

To 13. gol Włochów w turnieju, dzięki czemu pobili rekord w historii swojej reprezentacji. Natomiast Bonucci został najstarszym strzelcem gola w finale ME – dokonał tego w wieku 34 lat i 71 dni.

Mimo rosnącej przewagi Włochów do końca wynik nie uległ już zmianie, co oznaczało, że po raz siódmy w historii finałowy mecz zakończył się po 90 minutach remisem.

W dogrywce, w której Anglicy starali się dotrzymywać kroku rywalom, wciąż nie było klarownych sytuacji, więc o tytule mistrza Europy musiały rozstrzygnąć rzuty karne.

W serii „jedenastek” piłkarze obu drużyn pomylili się łącznie aż pięciokrotnie. W ekipie Włoch – Andrea Belotti i dość niespodziewanie „pewniak” Jorginho (oba strzały obronił Pickford), natomiast wśród Anglików karnych nie wykorzystali czarnoskórzy zawodnicy: Marcus Rashford (słupek) oraz Jadon Sancho i Bukayo Saka, których strzały obronił Donnarumma.

Co ciekawe, Rashforda i Sancho trener Southgate wpuścił do gry w 120. minucie, właśnie pod kątem rzutów karnych… Saka również zaczął finał jako rezerwowy.

Włosi nie przegrali 34. meczu z rzędu, co po raz kolejny pokazuje, jak mocną drużynę stworzył od 2018 roku trener Mancini. (PAP)

REKLAMA