Docieramy do granic absurdu? Jedzenie serów i masła jest antyfeministyczne

inseminacja
Kobieta kobiecie..? Fot. ilustr. Wikipedia
REKLAMA

Stowarzyszenie na rzecz „dobrostanu zwierząt” PETA (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt) apeluje o zaprzestanie spożywania produktów mlecznych. Chodzi o to, że są one oparte na „wykorzystywaniu żeńskiego układu rozrodczego”.

W ten sposób zostaje połączona walka animalistów i feministek. Spożywanie produktów mlecznych byłoby bowiem antyfeministyczne. Dla osób znających „tfu-rczość” eurodeputowanej Spurek to nic nowego, ale PETA 12 lipca dokonała jeszcze bardziej postępowego połączenia dwóch kierunków tej nowej „rewolucji globalnej”.

Stowarzyszenie PETA odwołało się do „walki z cierpieniem wszystkich żeńskich istot, niezależnie od gatunku, do którego należą”. „Szacunek dla kobiet i szacunek dla zwierząt (samic?) są ze sobą ściśle powiązane”, ponieważ są „oparte na sprzeciwie wobec systemu, który faworyzuje interesy jednych ze szkodą dla innych, wbrew wszelkiej racjonalnej, moralnej i naukowej logice”.

REKLAMA

PETA, podobnie zresztą jak Spurek, apeluje, by „nie spożywać produktów cierpienia samic zwierząt wykorzystywanych do celów spożywczych”. Ich zdaniem „osoba feministyczna” spożywająca np. stek sprzeniewierza się zasadom równości, które w teorii wspiera.

Jeden z aktywistów poszedł jeszcze dalej i dodał, że „lekceważenie przymusowej inseminacji zwierząt wzmacnia kulturę gwałtu w naszych społeczeństwach, a tym samym negatywnie wpływa na kobiety”. I w ten sposób np. taki inseminator staje się niemal nosicielem kultury przemocy i gwałtu…

Poza tym „produkcja mięsa, mleka i jaj, która opiera się na wykorzystywaniu kobiecego układu rozrodczego” może być kwalifikowana jako „morderstwo, tortury, gwałt i molestowanie” i przenoszona na kobiety. W filozofii „antygatunkowizmu” (antyspecyzmu) to przecież takie same samice… Krowy, klacze, świnie, suki są równe swoim walczącym „towarzyszkom” feministkom.

Źródło: Valeurs Actuelles

REKLAMA