Szykuje się gigantyczna inflacja. Powodem problemy z transportem morskim

Statek transportowy. Foto: unsplash.com
Statek transportowy. Foto: unsplash.com
REKLAMA

Możemy przygotować się na kolejną falę podwyżek cen. Źródłem problemów jest transport morski.

Brak wolnych statków i kontenerów może doprowadzić w najbliższym czasie do gigantycznych podwyżek cen. Ceny frachtu już teraz biją kolejne rekordy.

Najbardziej widoczny jest wzrost cen transportu z portów azjatyckich do europejskich. Prawdopodobnie problemy logistyczne w transporcie morskim utrzymają się co najmniej do końca roku.

REKLAMA

A to z kolei prowadzi do wzrostu cen. Ekonomiści PKO Banku Polskiego pokazali jako dowody wykresy z odczytami indeksów: londyńskiego Baltic Trade Index oraz niemieckiego New ConTex Index.

A te są przerażające. Np. na trasie morskiej z Szanghaju do Rotterdamu albo Genui roczny wzrost cen frachtu sięga już kilkuset procent.

Problemy wynikają z szybkim wzrostem koniunktury i popytu konsumentów. Po roku pandemii zakłady produkcyjne zaczęły uzupełniać zapasy.

Bogatsze kraje potrzebują pilnie kolejnych dostaw towarów m.in. z Chin i innych krajów azjatyckich. A ponieważ zapotrzebowanie nie spotyka się z wystarczającą podażą, to ceny frachtu rosną w przerażającym tempie.

Również moce załadunkowe portów są ograniczone. W efekcie powstają zaległości sięgające nawet kilku tygodni.

W czasie pandemii opóźnienia wywołały obostrzenia sanitarne w portach i terminalach. Te spowolniły operacje załadunku i rozładunku oraz zmiany załogi.

Ponadto w ostatnim czasie doszło do problemu w postaci blokady Kanału Sueskiego. Zator spowodował opóźnienia w kursach kilkuset tysięcy kontenerowców.

Natomiast eksperci ostrzegają, że niski stopień „wyszczepienia” pracowników branży żeglugowej podnosi ryzyko wybuchu ognisk zakażeń m.in. na statkach. A to z kolei wywoła kolejne opóźnienia.

„Większość odbiorców, także europejskich, ma swoich dostawców w Chinach lub innych krajach azjatyckich. Wraz z wybuchem pandemii stanęły tam fabryki (…). A teraz znowu południowe Chiny, czyli całe zagłębie produkcyjne m.in. elektroniki, wstrzymuje pracę w fabrykach i zmniejsza limity obłożenia portów do 50 proc., bo rośnie tam liczba zakażeń koronawirusem. To wszystko powoduje, że firmy posiadające kontenerowce, których zawsze brakowało, windują ceny. Jeśli kiedyś fracht (pojedynczy transport towaru kontenerowcem), kosztował 800-1000 dolarów, to teraz kosztuje nawet 20 tys. dolarów” – ostrzegł Piotr Iwo Chmielewski, członek zarządu Rohlig Suus Logistics.

Eksperci dodają, że ceny frachtu nie tylko się nie znormalizują, ale czekają nas podobne wzrosty w transporcie kolejowym i lotniczym.

Źródło: Gazeta.pl

REKLAMA