„Nie wskoczę Tuskowi na kolana. Prywatnie odnoszę się do niego niezwykle życzliwie, a na scenie politycznej rywalizujemy” – powiedział Szymon Hołownia w wywiadzie dla „Super Expressu”. Byłemu prezenterowi TVN pozostała dobra mina do złej gry, która podcina popularność jego ugrupowania Polska 2050.
Hołownia pytany o to, „czy spodziewał się, że powrót Donalda Tuska zabierze Polsce 2050 tyle punktów procentowych poparcia”, odpowiedział: „tak, spodziewałem się”.
„My dopiero do ludzi docieramy, dopiero uczą się, z czym nas jeść” – wyjaśniał. Dorzucił – „uważam, że to i tak jest OK”.
Przypomniał, że przy pojawieniu się Trzaskowskiego w kampanii prezydenckiej poparcie dla Polski 2050 spadło o 13 punktów proc. „Mam deja vu. To jest kolejny efekt zmiany przywództwa w Platformie. Był efekt Budki, Trzaskowskiego, teraz jest efekt Tuska” – dodał.
Wyraźnie widać, że lider 2050 mocno ogranicza swoje cele: „Jeśli dotrzemy do 7–10 proc. wyborców, to jesteśmy w domu. I to jest nasz cel na drugą połowę tego roku”. Projekt „Hołownia” po powrocie Tuska wyraźnie się chwieje.
Podobnie jak w przypadku Ryszarda Petru, nowa partia miała zagospodarować uciekający elektorat PO. Powrót Tuska przynajmniej chwilowo spadek notowań Platformy powstrzymał, więc projekt Polska 2050 cierpi.
Hołowni nie wypada atakować Tuska, więc mówi, że „na pewno nie jest moim wrogiem” i dodaje, że „Prywatnie odnoszę się do niego niezwykle życzliwie, a na scenie politycznej rywalizujemy. Odnoszę się do niego z szacunkiem i sympatią”. Podobno „rozmawiali krótko telefonicznie”.
Ciekawe, czy prezenter zakończy swoją karierę polityczną podobnie jak działacze partii Nowoczesna Petru? Z tym, że „uciekinierzy” do jego partii z PO i całe koło parlamentarne „Polski 2050” wpadną w „czarną dziurę”.
Hołownia zapewnia co prawda, że „my będziemy się starali zrobić wszystko, co się da, żeby odsunąć PiS od władzy. I nie, nie planuję wskoczyć przy tym Tuskowi na kolana”, ale świadczy to na razie najwyżej o tym, że jest… heteronarmatywny.
Źródło: PAP
