RPA staje się państwem upadłym. Grabione i podpalane sklepy, blokady dróg i strzelaniny na masową skalę [VIDEO]

Soweto Fot. screen Twitter
REKLAMA

Zatrzymanie byłego prezydenta Jacoba Zoumy, który odszedł z powodu korupcji, stało się katalizatorem wybuchu przemocy w RPA. Kraj dotknięty kryzysem gospodarczym, pogłębionym pandemią koronawirusa i napięciami społecznymi eksplodował. Po prostu zapalono lont na beczce prochu.

Do wtorku 13 lipca odnotowano 72 ofiary śmiertelne zamieszek, głównie w prowincji Kwazulu Natal (wschód kraju) i w okolicach Johannesburga. 45 osób zginęło w prowincji Gauteng.

Blokowane są drogi, podpalane ciężarówki, grabione sklepy i centra handlowe, a sytuacja powoli wymyka się spod kontroli. W użyciu jest broń palna.

REKLAMA

„Tak naprawdę nie obchodzi mnie Zuma, to skorumpowany staruszek, który zasługuje na więzienie. Zabierałem ze sklepu rzeczy dla mojej matki” – opowiada dziennikarzom TV bezrobotny 30-letni Tibello, obładowany chipsami i cukierkami wyniesionymi ze zdewastowanego przez szabrowników centrum handlowego w Soweto.

RPA pod rządami ANC osiągnęła rekordowe bezrobocie na poziomie 32,6%. Ludność ma też dość nowych obostrzeń zaaplikowanych jej pod koniec czerwca. Tysiące mieszkańców RPA nie posłuchały apeli władz o spokój i nadal rabowały sklepy i magazyny. Temat aresztowania Zoumy był tu tylko pretekstem.

Zareagowała nawet Unia Afrykańska (UA), która potępiła „wybuch przemocy” i wezwała władze do „pilnego przywrócenia porządku”. Rząd używa nie tylko policji, ale i armii. Oficjalnie zatrzymano 1234 osoby. Rozmiary zniszczeń są jednak ogromne. Zakłócone zostało funkcjonowanie gospodarki. Rafineria South African Petroleum (Sapref) poinformowała, że ​​tymczasowo zamyka swoją fabrykę, która dostarcza 35% paliwa w tym kraju, z powodu… „siły wyższej”.

W Durbanie, nadmorskim mieście w Kwazulu-Natal nad Oceanem Indyjskim, widziano kobietę uwięzioną w płonącym budynku, wyrzucającą swoje dziecko przez okno, aby je uratować. Grupie ludzi u stóp budynku ze sklepami na parterze udało się go złapać. Takie dantejskie sceny rozgrywały się w wielu miejscowościach.

Opozycyjna partia Sojusz Demokratyczny oskarżyła kilkoro dzieci Jacoba Zumy o nawoływania do przemocy. Zuma został skazany na 15 miesięcy za lekceważenie wymiaru sprawiedliwości i unikanie zeznać w sprawie korupcji w państwie, która miała miejsce w czasie jego prezydentury. Prezydent RPA Cyril Ramaphosa poinformował, że rozważa zwiększenie ilości wojska na ulicach. Popierają to liderzy opozycji. Rząd powstrzymywał się jednak przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego.

Demonstracje w wielu miastach rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu po aresztowaniu Zumy i z czasem przerodziły się w gwałtowne walki z policją i plądrowanie sklepów. W całym kraju kończą się zapasy żywności i paliwa.

27 lat po upadku apartheidu nierówności się jeszcze zwiększyły. Południowa Afryka coraz bardziej upodabnia się do innych „demokracji” afrykańskich. Współczesna historia tego kraju to pseudo-akt zadośćuczynienia za lata apartheidu, „wyrównywania szans” i walki „rasizmem systemowym”. Skutki są widoczne i powinny być ostrzeżeniem dla klękających przed ideologią Black Lives Matter polityków w USA i Europie.

Źródło: Le Point/ France Info

REKLAMA