Usunięcie bankowych kont za brak maseczki? Historia z Łodzi

Maseczka/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Maseczka/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA
Pani Agata z Łodzi przyszła do banku PKO BP w kwietniu. Ma problemy ze zdrowiem, więc nie założyła maseczki. Z tego powodu bank miał wypowiedzieć jej umowę prowadzenia kont. Historię opisuje „Gazeta Wyborcza”.

Łodzianka dostała ofertę kredytu i w tej sprawie pojawiła się w banku. Jako że wszyscy pracownicy byli akurat zajęci, panią Agatę przyjęła dyrektorka oddziału. Po kilkunastu minutach zwróciła uwagę kobiecie, że ta nie ma maseczki.

Kobieta wytłumaczyła, że nie może nosić maski i przedstawiła nawet stosowne zaświadczenie lekarskie. Łodzianka umówiła się na kolejną wizytę, zaznaczając, że będzie chciała wypłacić z banku 50 tys. złotych.

REKLAMA

Gdy jednak przyszła do banku, na miejsce wezwano policję. Kobiecie odmówiono obsłużenia i nie pozwolono wybrać pieniędzy.

Kobieta nie przyjęła mandatu i złożyła reklamację w banku oraz skargę do Polskiej Izby Handlu, Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Łodzi i do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi.

W maju kobieta dostała listy informujące o zamknięciu trzech kont (w tym jej nieletniego syna). Powodem miało być złamanie „umowy rachunku w sposób sprzeczny z naturą tej umowy i społeczno-gospodarczym jej przeznaczeniem, w tym wykorzystywanie rachunku do przeprowadzania rozliczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej lub zarobkowej”.

Łodzianka chciała wyjaśnić tę sprawę, ale to oddziału znów nie chciano jej wpuścić bez maski.

Następnie kobieta pojechała na komendę policji – tam honorowano jej zaświadczenie lekarskie.

Pani Agata chciała też zgłosić zawiadomienie o przywłaszczeniu mienia przez bank, bo nie mogła wypłacić pieniędzy. Sprawę przywłaszczenia ostatecznie umorzono.

W rozmowie z infolinią kobiecie powiedziano ponoć, że jej kłopoty wynikają z braku maseczki, choć bank podał inny powód zerwania umowy.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

REKLAMA