Odloty Zachodniej Europy na przykładzie Matki Teresy z Kalkuty i państwowego nadawcy

Bruksela. Fot. Wikipedia
Bruksela. Fot. Wikipedia
REKLAMA

Dawno, dawno temu, Królestwo Belgii było krajem katolickim. Drogę, którą przebyło ku antywartościom świetnie ilustruje artykuł poświęcono Matce Teresie z Kalkuty, który ukazał się na portalu państwowego nadawcy radiowo-telewizyjnego RTBF w dziale „kultura”.

Niejaka Romane Carmon wyjaśnia rodakom, że i owszem Matka Teresa jest prawie OK, bo zajmowała się biednymi i wykluczonymi, ale nie należy zapominać, że podzielała „tradycyjne wartości katolicyzmu” i była np. przeciw aborcji. Aborcja zaś to współcześnie przecież „fundamentalne prawo kobiet” i właściwie nie ma się co nią fascynować.

Autorka sugeruje więc, by jej wizerunek zniuansować: „Uwielbiana przez tłumy Matka Teresa z Kalkuty jest czczona jako ikona walki o biednych i cierpiących. Jednak proces kanonizacji „świętej z rynsztoków” wciąż nie jest jednomyślny…”

REKLAMA

Niemal obciąża ją to, że „nigdy nie ukrywała swojej wierności tradycjonalistycznym wartościom Kościoła katolickiego”. Tymczasem te „zasady moralne stoją w sprzeczności z emancypacją kobiet”.

Przypomniano jej przemówienie z 1979 roku, kiedy otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla:

„Aborcja jest dziś największą siłą niszczącą pokój, poprzez mordowanie niewinnych dzieci, morderstwo dokonane bezpośrednio przez samą matkę. Co to znaczy zabijać się nawzajem w ten sposób? Nawet jeśli matki zapomną, że ich dzieci zostały zabite, ja nie zapomnę tych milionów nienarodzonych dzieci, bo zostały zabite. I nikt o nich nie mówi. Dla mnie kraje legalizujące aborcję to biedne narody”.

Dodatkowo Matce Teresie przeciwstawiono opinie hinduskiej feministki, niejakiej Matreyi Chaterjee: „Dla mnie to jest sprzeczne z jej szczerym współczuciem dla cierpiącej osoby”. Feministka z Indii łaskawie dodała: „nie możemy winić jej za to, że podzielała oficjalny dyskurs Kościoła katolickiego. Ale co to naprawdę jest? Zobowiązanie do gorliwości (w obronie życia nienarodzonego – przyp. aut.) w kraju, który cierpi z powodu przeludnienia…”.

Belgijski portal powołuje się na francuskie oceny z „Le Courrier international” czy „L’Express”. Dla nich ta „siostra w białym bawełnianym sari” była „nadmiernie dogmatyczna, kontrowersyjna”, przyjaźniła się „ z kontrowersyjnymi osobami”, itp. Koczą stwierdzeniem, że „mit altruizmu i hojności przypisywany ‘młodszej siostrze ubogich’ został podważony”…

Tak naprawdę, to sama RTBF podważa wszelkie wartości i jest ilustracją faktu, że Belgia to już kraj upadłej cywilizacji. Autorka tekstu Romane Carmon to zresztą niemal „zawodowa demaskatorka” swojego kraju i prawdziwy „młot postępu”. W swoich artykułach i pracach opisywała m.in. związki belgijskiego harcerstwa z hitlerowcami, masakry Murzynów w Kongo belgijskim, krytykowała Kolumba za odkrycie Ameryki, przypisywała papieżowi Piusowi II autorstwo erotycznych dzieł, czy oceniała rolę… płci w ruchu oporu.

REKLAMA