W Marsylii doszło do pożaru bloku socjalnego, który w części był skłotem. Bilans – troje zabitych i wielu rannych. Ludzie skakali przez okna, w tym matka z dzieckiem.
Pożar wybuchł 17 lipca około godziny 5:30 w biednej okolicy Flamants w Marsylii (14. dzielnica).
Budynek był w części opanowany przez „dzikich lokatorów”. Tragedia wywołała na miejscu napięcia społeczne i zamieszki, ale według policji około godziny 9:30 powrócił spokój.
Według policyjnego źródła, cztery osoby odcięte przez płomienie, wyskoczyły przez okna. Trzy zginęły. Jedną z ofiar była matka z dzieckiem na rękach, które przeżyło. Są ranni, a kilka osób jest podtrutych dwutlenkiem węgla. Według pierwszych zebranych informacji, przyczyna pożaru jest przypadkowa.
Rezydencja „Les Flamants” była wybudowana w 1972 r. Jej właścicielem jest HLM „13 Habitat”, który zawiaduje mieszkaniami socjalnymi. Budynek miał zostać wyburzony w najbliższym czasie. Akcję utrudniała jednak obecność dzikich lokatorów, którzy zamienili budynek w squot.
Był to ośrodek działania dilerów narkotykowych i prostytucji, a zarazem dość uciążliwe sąsiedztwo dla całej okolicy.
⚫️#Marseille #incendie Le bilan est terrible ⤵️ https://t.co/EhEoyZqr8a
— Actu Marseille (@actufrmarseille) July 17, 2021
Źródło: France Bleu