Francja w sporze w TSUE. Na wyrok z Luksemburga odpowie swoim wyrokiem

Wojsko francuskie
Operacja Barkhane Fot. Wikipedia
REKLAMA

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał 15 lipca wyrok, w którym stwierdza, że ​​wojskowi państw członkowskich podlegają tym samym prawom i zasadom, co każdy inny pracownik. Wyjątkiem są operacje wojskowe. Wyrok jest sprzeczny z prawem i doktryną wojskową Francji.

Okazuje się, że nie tylko Polska lekceważy wyroki tego trybunału. Francuzi są oburzeni. Polityk Jean-Louis Borloo mówi wprost: „nie do UE należy określanie statusu naszych żołnierzy”

Paryż stoi na stanowisku, że siły zbrojne mają być dostępne „w każdym czasie i miejscu”, a ich członków nie dotyczą zwykłe prawa pracownicze. Hervé Grandjean, rzecznik Ministerstwa Sił Zbrojnych, na łamach „Le Figaro” wyjaśnił konsekwencje wyroku TSUE.

REKLAMA

Mówi, że o absurdalnych konsekwencjach orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Doszłoby do sytuacji, w której częśc żołnierzy walczyłaby w polu 24 godziny na dobę, a inni, zajmujący się konserwacją sprzętu, remontami, logistyką, odpowiedzialni za leczenie, czy administrację podlegaliby pracowniczym prawom UE i mieliby ograniczony czas pracy.

„Le Figaro” przypomina, że ministerstwu obrony podlega we Francji np. straż pożarna. Retorycznie pyta, czy gdyby owe przepisy ograniczające czas pracy działałyby w czasie pożaru Notre-Dame, ta spaliłaby się całkowicie? Rzecznik Hervé Grandjean nie kryje irytacji i dodaje, że „kategoryzacja” w służbach militarnych ignoruje realia życia codziennego. Żołnierz jest na służbie cały czas, nawet jeśli kraj nie prowadzi działań wojennych. Dodaje, że nie można rozróżniać żołnierzy pola walki i zaplecza.

„Bardzo dokładnie przyglądamy się konsekwencjom tej europejskiej decyzji dla naszych sił zbrojnych. Oprócz znacznych problemów związanych z dowodzeniem, naraziłoby to również zdolności bojowe wielu naszych jednostek” – mówi rzecznik i dodaje – „Kiedy w naszym kraju wprowadzono 35-godzinny tydzień pracy, nie dotyczyło to wojska, ponieważ ich czas pracy nie jest normowany”.

I znowu zapowiada się lekceważenie wyroku TSUE. Paryż przypomina, że Rada Konstytucyjna wywodzi z francuskiej ustawy zasadniczej zasadę „konieczności swobodnego dysponowania siłami zbrojnymi” i taki musi pozostać status żołnierzy. Nie obowiązują ich cywilne prawa pracownicze, bo muszą być „dostępni zawsze i wszędzie” i jest to „warunek sprawności i szybkości reakcji armii”.

Żołnierze w zamian za całkowitą dyspozycyjność otrzymują zresztą rekompensatę. Wojskowi mają na przykład 45 dni urlopu rocznie, podczas gdy pracownicy sektora cywilnego 25 dni. Rzecznik wyjaśnia, że stawką decyzji TSUE jest także bezpieczeństwo żołnierzy. Muszą być odpowiednio szkoleni i wyszkoleni, czego się np. w 35-godzinnym tygodniu pracy zrobić nie da.

Rzecznik dodaje, że ta wyjątkowość statusu wojska jest zapisana we francuskiej Konstytucji, a także w Traktacie o Unii Europejskiej. Ten w swoim artykule 4 uznaje, że bezpieczeństwo narodowe należy do wyłącznej kompetencji państw członkowskich.

Jak widać TSUE rozpycha się nie tylko w kwestii sądownictwa, jak w Polsce, ale nawet zdolności obronnych krajów członkowskich. Paryż zapowiada więc tu obronę swojej suwerenności „do końca”. Rzecznik francuskiego MON mówi, że minister Florence Parly jest tu „całkowicie zdeterminowana”, a na „ wyrok odpowiemy wyrokiem”.

REKLAMA