Nieprawidłowo zgłoszeni na Igrzysk w Tokio pływacy wystąpią o odszkodowanie. Mogą wywalczyć miliony złotych

Pływaczka Dominika Kossakowska.
Pływaczka Dominika Kossakowska. (Zdj. PAP/Radek Pietruszka)
REKLAMA

Trwa burza wokół nieprawidłowego zgłoszenia szczęściu polskich pływaków na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Poszkodowani oczekują odszkodowania, które w sumie może sięgnąć nawet sześciu milionów złotych.

W wyniku nieprawidłowości formalnych w zgłoszeniach do olimpijskiego startu w Tokio nie mogą wystartować: Jan Hołub, Aleksandra Polańska, Dominika Kossakowska, Alicja Tchórz, Bartosz Piszczorowicz i Mateusz Chowaniec. W sobotę podano oficjalną informację o usunięciu ich z ekipy biało-czerwonych, a w niedzielę cała szóstka zameldowała się w Warszawie.

Teraz pływacy chcą dymisji prezesa Polskiego Związku Pływackiego Pawła Słomińskiego. To jednak nie wszystko. Zaraz po powrocie do Polski Alicja Tchórz powiedziała, że to „jakieś bezwzględne minimum”.

REKLAMA

– Chcemy jeszcze naszykować jakiś pozew zbiorowy. Jeszcze jesteśmy przed rozmowami z prawnikami. Mam nadzieję, że odpowiednie konsekwencje zostaną wyciągnięte i środowisko pływackie przejrzy na oczy, a zmiany nastąpią – zaznaczyła na lotnisku przed kamerami TVN24.

Zawodnicy zostali źle przez Polski Związek Pływacki zgłoszeni na tę wielką imprezę, chociaż jego kierownictwo twierdzi, że było inaczej. W obszernym oświadczeniu możemy przeczytać, że całe zamieszanie wynika z międzynarodowych przepisów. Związek ma bowiem tylko proponować pływaków, a ostateczną decyzję podejmuje Polski Komitet Olimpijski. Poza tym dowiadujemy się, że ze względu na międzynarodowe przepisy, i tak ktoś nie wystąpiłby w Tokio.

Co o całej sprawie sądzą prawnicy? Tycho postanowili przepytać redaktorzy money.pl.

– Moje pierwsze skojarzenie było takie, że powinni pozwać winnego tego zaniedbania. Dla tych zawodników nie ma ważniejszej rzeczy niż igrzyska. To nie tenis, gdzie dobrze zarabia się na licznych turniejach i po przegranej można wygrać na następnym. Dla pływaków to możliwość, która zdarza się często tylko raz w życiu – mówił dla money.pl mecenas Jacek Dubois.

Nie ma on wątpliwości, ze pływakom należy się rekompensata za brak udziału w igrzyskach przez czyjeś niedopatrzenie.

– Możliwe, że potrzebne będzie powołania biegłego w zakresie treningu i przygotowania do imprez najwyższej rangi. To całkowicie zmienia tryb życia. Trzeba teraz ocenić, ile warta jest utrata szansy wystąpienia w czymś niepowtarzalnym – tłumaczył Dubois.

Dodał, że nie ma takich pieniędzy, które mogłyby to wszystko zrekompensować, ale winny powinien sam wyjść i zaproponować jakieś rozwiązanie.

Jakich kwot mogą domagać się pływacy, którzy wrócili już z Tokio? – To jest sport. Nie można zatem wykluczyć, że każdy z nich miał szanse na miejsce na podium. Gdybym ja szykował pozew, to brałbym pod uwagę pozycje 1-3. Zatem te, które związane są z wysokimi nagrodami i emeryturą olimpijską. Do tego dochodzi również wartość potencjalnie utraconych kontraktów sponsorskich – wyliczał Marcin Kwiecień z kancelarii „Kwiecień prawo sportowe”, specjalizującej się w obsłudze prawnej sportowców, trenerów i klubów sportowych.

Polscy sportowy za zdobycie medalu w Tokio dostaną od PKOl-u całkiem pokaźne kwoty. Za złoto – 120 tys. zł, srebro – 80 tys. zł, brąz – 50 tys. zł. Sportowcy, który pojawią się na olimpijskim podium mogą liczyć też na emeryturę rzędu 2,6 tys. zł, która wypłacana jest po zakończeniu kariery i ukończeniu 40. roku życia.

– W pozwie, oprócz odszkodowania, domagałbym się też zrekompensowania strat moralnych, rozczarowania, możliwości wyboru innej kariery zawodowej, strat na polu rodzinnym. Tu też bym nie odpuszczał, bo strata jest dla mnie oczywista. W sumie i w polskich warunkach może to być kwota w przedziale od kilkuset tysięcy do nawet miliona zł na jednego zawodnika – zapewnia Kwiecień.

Źródła: money.pl, NCzas.com, PAP

REKLAMA