Polskie uczelnie nie dla Polaków? Liczy się kasa za obcokrajowca? „Biorą ludzi z zagranicy jak leci”

Nauczyciel, szkoła - zdj. ilustracyjne.
Nauczyciel, szkoła - zdj. ilustracyjne. (pixabay.com)
REKLAMA

W poniedziałek na Twitterze pojawił się screen, który wywołał prawdziwą burzę. Jego autor opublikował bowiem listę rekrutacyjną wydziału psychologii na UAM w Poznaniu, gdzie pierwszych piętnaście miejsce zajmowali obcokrajowcy. Dyskusja rozgorzała, pojawiły się kolejne podobne przypadki, a poznańska uczelnia udzieliła portalowi Kresy.pl odpowiedzi, z których kilka było bardzo wymijających.

Co ciekawe z rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego wynika, że uczelnie w Polsce są wynagradzane za przyjmowanie obcokrajowców.

UAM odmówił portalowi Kresy.pl odpowiedzi na pytanie o ilość przyjętych studentów polskiego pochodzenia.

REKLAMA

„No i jak tam studenci, dostaliście się na wymarzone studia? Poniżej lista rankingowa psychologii na UAM. Sekret jest taki, że ukraińska matura liczyła się tak samo jak polska. Może trzeba było tam do szkoły jechać?” – napisał na Twitterze użytkownik Mać Walczyński.

Pod wpisem opublikował screen listy przyjętych osób na wydział psychologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

„Rekrutacja informatyki na @UAM_Poznan po uznaniu matury ukraińskiej jako równoważnej polskiej. Uczelnia otrzymuje trzykrotnie wyższą dotację za obcokrajowca niż za Polaka, oto efekt. A co na to polscy maturzyści? To są jaja! Podsyłajcie mi więcej takich kwiatków, to jest skandal!” – ocenił na Twitterze Ziemowit Przebitkowski, prezes Młodzieży Wszechpolskiej.

Opublikował też screeny listy rekrutacyjnej na kierunku informatyka, na którym pierwszych kilkadziesiąt miejsc zajęli obcokrajowcy.

„Wyborco PiS! Faworyzowanie finansowe imigrantów na polskich uczelniach za Twoje pieniądze to rozwiązanie wprowadzone w okresie rządów Twojej partii. Celem jest by studiowało tam mniej Polaków. Nazywają to 'umiędzynarodowieniem’. Biorą ludzi z zagranicy jak leci. Warto wiedzieć” – odniósł się do całej sytuacji na Twitterze poseł Ruchu Narodowego i Konfederacji Krzysztof Bosak.

Portal Kresy.pl wysłał do UAM szereg zapytań w tej sprawie. Na jakiej zasadzie ustalane są więc listy?

„Podstawą ustalenia kolejności kandydatów na listach rankingowych jest więc wynik kwalifikacji ustalany na podstawie wyników egzaminów maturalnych/ ich zagranicznych odpowiedników lub ocen na dyplomach. Sposób obliczenia wyniku kwalifikacji zależy od ustalonych przez jednostkę zasad rekrutacji dla danych studiów, które określają jakie przedmioty z jaką wagą i w jakiej liczbie będą uwzględniane. Na niektórych kierunkach konieczne są również dodatkowe egzaminy. Na pierwszych miejscach list rankingowych znajdują się zatem nazwiska osób, które uzyskały najwyższą liczbę punktów” – poinformowała rzecznik UAM Małgorzata Rybczyńska.

W przypadku Ukraińców podstawą prawną do uznania ich świadectw, dyplomów i tytułów naukowych jest umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy o wzajemnym uznawaniu akademickim dokumentów o wykształceniu i równoważności stopni podpisana dn. 11 kwietnia 2005 r. (weszła w życie 20 czerwca 2006 r.).

To rozwiązanie gwarantuje osobom drugiej strony możliwość kontynuacji edukacji w palcówkach drugiego państwa.

„Osoby te nie otrzymują żadnego dokumentu stwierdzającego równoważność ich dyplomów z odpowiednimi dyplomami polskimi” – dowiadujemy się.

Rywalizacja Polaków z np. Ukraińcami nie opiera się więc na klarownych zasadach. Skala osób z b. wysokimi wynikami zza wschodniej granicy jest dowodem na to, że tam łatwiej jest uzyskać większą liczbę punktów.

Uczelnie w sposób wymijający odpowiedziała na pytanie dotyczące wyższych funduszy na kształcenie obcokrajowców.

„Cudzoziemcy podejmujący kształcenie na studiach stacjonarnych w języku polskim rozpoczętych w roku akademickim 2021/2022 wnoszą opłatę semestralną w wysokości 3000 zł. Istnieje jednak szereg przypadków, w których nie pobiera się takowych opłat za studia stacjonarne w języku polskim od cudzoziemców – ich szczegółowa lista znajduje się na stronie uczelni” – wskazała rzeczniczka UAM.

REKLAMA