Naczelny lewicowego tygodnika wspierał migrację, ale i zarabiał z żoną na „biednych imigrantach”

imigrant/Grecy/Imigranci - zdjęcie ilustracyjne. / foto: YouTube
Imigranci - zdjęcie ilustracyjne. / foto: YouTube
REKLAMA

Tygodnik opinii „Politis” to pismo antykapitalistyczne i zbliżone do ekologistów lewicy francuskiej. Magazyn jest jednym ze współzałożycieli stowarzyszenia „Attac”, walczy z wolnym rynkiem. Udziela swoich łamów politykom lewicowej frakcji socjalistów, Rewolucyjnej Ligi Komunistycznej (trockiści), Zielonym, PCF. Nazwano go tygodnikiem „różowo-czerwono-zielonym”.

Tymczasem okazuje się, że redaktor naczelny „Politis” jest zamieszany w przekręt z nielegalnymi imigrantami. Gilles Wullus wraz ze swoją małżonką Azzedine Jamal miał wykorzystać naiwność 55 z nich, twierdzi StreetPress.

Migrantom obiecywano legalizację pobytu i dokumenty pobytowe. Azzedine Jamal udawała przez dwa lata adwokata, który miał takie sprawy załatwiać. W zamian domagała się całkiem sporych sum od podobno biednych migrantów.

REKLAMA

Klienci płacili od 5000 do 9000 euro, aby pomóc im w skompletowaniu dokumentacji dotyczącej uregulowania pobytu. Azzedine Jamal dzięki swoim intrygom miała od 2018 roku uzyskać ponad 200 000 euro.

W poniedziałek 19 lipca skierowano przeciwko niej cztery skargi do prokuratury w Bobigny. Chodzi o oszustwo i „uzurpację bycia prawnikiem”. Proceder wspierał jej mąż. Najciekawsze jest to, że prawdziwy prawnik zazwyczaj pobiera za taką usługę około… 1500 euro.

Po ogłoszeniu tych rewelacji „Politis” wydał oświadczenie, w którym ogłosił, że Gilles Wullus został zawieszony w obowiązkach redaktora naczelnego. On sam zapewnia, że wraz z żoną chciał po prostu „pomóc ludziom o nieuregulowanej sytuacji”. Azzedine Jamal, że nigdy nie podawała się za prawnika.

Dodaje, że załatwiła 8 kart pobytu, a akta 47 klientów są w trakcie postępowania, które jest opóźnione ze względu na pandemię. „Cena była wysoka, ponieważ usługa jest szybka” – dodają podejrzani.

Postępowanie zapowiada się ciekawie. Jest to jednak kolejny przykład na to, że rozmaici „przyjaciele migrantów” mają w ich wspieraniu często interes polityczny, a czasami nawet i… materialny.

Źródło: Le Point

REKLAMA