Wziął narkotyki i kilka godzin woził zwłoki pacjentki. Skandal w szpitalu

Karetka.
Karetka - zdj. ilustracyjne. (Fot. PAP)
REKLAMA

Do szokujących wydarzeń doszło w szpitalu we Wrocławiu. Naćpany sanitariusz woził po mieście martwą pacjentkę przez kilka godzin.

Reporterka Radia Zet Grażyna Wiatr ujawniła treść raportu Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Przypomnijmy: sanitariusz przez kilka godzin woził po Wrocławiu pacjentkę.

Jak się później okazało, sanitariusz był pod wpływem narkotyków, a pacjentka… zmarła w karetce w trakcie transportu między szpitalami. Stan zdrowia kobiety wymagał izolacji na oddziale zakaźnym i dlatego podjęto decyzję o przekazaniu jej do szpitala przy ul. Koszarowej.

REKLAMA

Gdy sprawa wyszła na jaw, Uniwersytecki Szpital Kliniczny powołał wewnętrzną komisję do zbadania opieki nad pacjentką. Jednak z raportu wynika, że szpital, który zlecał transport pacjentki, nie ma sobie nic do zarzucenia.

Według autorów raportu transport był zamówiony prawidłowo w oparciu o umowę z podwykonawcą. To prywatna firma, która świadczy usługi medyczne.

Zgodnie ze zleceniem szpitala zamówiona karetka powinna być obsługiwana przez osoby z uprawnieniami ratownika medycznego lub pielęgniarki. Tymczasem, jak ustaliła prokuratura, sanitariusz, który obsługiwał transport, takich uprawnień nie miał.

Jak ustaliło Radio Zet, sanitariusz nie jechał razem z pacjentką, tylko w kabinie z kierowcą.

„Ewentualne nieprawidłowości mogły być związane z transportem pacjentki, ale do sprawdzenia tego są uprawnione instytucje, które tę sprawę badają. O przebiegu postępowania prokuratury nie jesteśmy informowani” – powiedziała Monika Kowalska, rzecznika Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Szpital przekazał śledczym dokumentację medyczną zmarłej pacjentki, nagrania z monitoringu i rozmów telefonicznych. Sanitariusz usłyszał zarzut posiadania narkotyków i został tymczasowo aresztowany.

Źródło: Radio Zet

REKLAMA