Kaszubscy rybacy protestują. „Farmy wiatrowe zabierają nasze łowiska” [VIDEO]

Policja we Władysławowie, farma wiatrowa (obrazek ilustr.) Źródło: Policja Pomorska/Twitter, Pixabay, collage
Policja we Władysławowie, farma wiatrowa (obrazek ilustr.) Źródło: Policja Pomorska/Twitter, Pixabay, collage
REKLAMA
Turyści, którzy na weekend wybrali się na kaszubską Nordę przeżywają koszmar. Cały półwysep jest zablokowany z powodu strajków armatorów rybołówstwa.

Armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego blokują w sobotę od godz. 9. drogę wojewódzką nr 216 na wyjeździe z Władysławowa (kasz. Wiôlgô Wies) na Półwysep Helski przechodząc przez przejście dla pieszych.

Rybaków wspierają rolnicy zrzeszeni w Agrounii. Kilkudziesięciu demonstrujących ma ze sobą transparenty z takimi hasłami jak: „Panie premierze, jak łowić???, jak żyć???”, „Panie prezydencie, premierze, pomocy!!!”

REKLAMA

Demonstrujący zapowiedzieli, że ich protest potrwa do godz. 16. We współpracy z policją są przepuszczane jedynie samochody uprzywilejowanych służb, takie jak karetki pogotowia, radiowozy policyjne, czy pojazdy straży pożarnej oraz auta, którymi podróżują małe dzieci.

Przez pierwsze dwie godziny protestu bardzo mało było samochodów, które dojeżdżały do przejścia dla pieszych, gdzie trwa protest. Policja zamknęła bowiem dojazd do miejsca demonstracji. Wpływ na niewielki ruch może mieć też pogoda – we Władysławowie jest pochmurno i deszczowo.

Blokada we Władysławowie drogi nr 216 oznacza brak wjazdu i wyjazdu z Półwyspu Helskiego, nie ma bowiem innych tras, którymi byłyby możliwe objazdy.

– Chciałem przeprosić kierowców i społeczeństwo za utrudnienia, które wprowadzamy naszym protestem, ale proszę uwierzyć, że organizatorem tego protestu jest pan premier i rząd, nie my. I w każdej chwili może to odwołać. Wystarczy jeden telefon: „przyjeżdżajcie do Warszawy na spotkanie, na rozmowy”. I automatycznie schodzimy z blokady. Ale ten rząd nie ma dobrej woli – powiedział na konferencji prasowej Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.

Głos zabrał też m.in. lider Agrounii Michał Kołodziejczak.

– Tym ludziom półtora roku temu zakazano ustawowo, za pomocą złych przepisów, pracować. Zainwestowali grube miliony w to, żeby stworzyć sobie miejsca pracy. Tutaj strajkują ludzie, którzy muszą raz na pięć lat robić przeglądy kutrów za kilkadziesiąt tysięcy złotych. W każdym miesiącu płacą ZUS i inne opłaty. To są zamknięte biznesy z wielomilionowym kapitałem. Dziś do 16. ta blokada będzie utrzymana, a takich po następnej niedzieli będzie w kraju więcej. Sprawy rolników ciągle są nierozwiązane – mówił Kołodziejczak.

Po konferencji prasowej protestujący zdecydowali się przepuścić samochody przez piętnaście minut.

To już trzecia manifestacja na lądzie armatorów rybołówstwa. Trzy tygodnie temu blokowali wjazdy do Łeby i Ustki, a dwa tygodnie temu drogę nr 216 we Władysławowie. Podczas tamtych protestów rybacy przechodzili przez przejście dla pieszych i co kilkanaście minut przepuszczali czekające pojazdy.

– W związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego postanowiliśmy przystąpić do wznowienia akcji protestacyjnych. Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem (podpisane 16 stycznia 2020 r. – PAP) nie zostało zrealizowane. We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Armatorzy podjęli decyzję o blokowaniu miejscowości nadmorskich od strony lądu, niech ta drastyczna forma zwróci uwagę rządu –
poinformował w komunikacie Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa.

Źródło: PAP

REKLAMA