Dobromir Sośnierz: „Kolejna zbędna zmiana bandy czworga. Rozwiązujemy problem, którego po prostu nie ma” [VIDEO]

Dobromir Sośnierz. / foto: Facebook: Partia Wolność
Dobromir Sośnierz. / foto: Facebook: Partia Wolność
REKLAMA
Niedługo w Polsce zostanie wprowadzony państwowy egzamin na maszynistę. Do tego trzeba utworzyć specjalny system oraz rejestr, który będzie kosztował kilkadziesiąt milionów złotych. Dobromir Sośnierz z Konfederacji wskazuje, że tzw. banda czworga próbuje rozwiązać problem, którego nie ma.

Projekt noweli ustawy o transporcie kolejowym przegłosował już Sejm. Za było aż 433 posłów. Przeciwko lub wstrzymującymi się od głosu byli jedynie posłowie Konfederacji, koła poselskiego Polskie Sprawy oraz jeden poseł PiS. Cała reszta zagłosowała „za”.

Państwowy egzamin na maszynistę

Nowelizacja zakłada m.in. wprowadzenie państwowych egzaminów na maszynistę oraz utworzenie i prowadzenie przez Prezesa UTK Krajowego rejestru elektronicznego maszynistów i prowadzących pojazdy kolejowe.

REKLAMA

Autorzy projektu wskazywali, że aktualnie maszyniści nie są objęci instytucjami o charakterze państwowym, a – ich zdaniem – być powinni.

Od 1 stycznia 2023 roku będzie więc jednolity egzamin państwowy, który odbywać się będzie pod egidą prezesa Urzędu Transportu Kolejowego. Przyszli maszyniści będą musieli za ten egzamin oczywiście zapłacić.

Ustawa przewiduje, że opłata ta nie może być niż równowartość połowy minimalnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.

Koszt całego projektu (utworzenie systemu, rejestru itd.) ma wynieść 37 milionów złotych. Oczywiście zapłacą za to wszyscy Polacy z podatkach.

Sośnierz krytykuje zmiany

Dobromir Sośnierz z Konfederacji krytykuje zmiany, bo – jak twierdzi – stworzono problem, którego nie ma. Wskazuje, że za nowym projektem opowiedziały się wszystkie ugrupowania parlamentarne – poza jego Konfederacją. Od głosu wstrzymało się także koło Polskie Sprawy.

– Oto przed nami kolejna zbędna zmiana, po raz kolejny popierana przez całą bandę czworga, co nie jest wielkim zaskoczeniem. Bohatersko rozwiązujemy problem, którego po prostu nie ma. Współczynnik wypadkowości na kolei generalnie spada, w roku 2019 osiągnął historyczne minimum. Nie odstajemy też od sąsiednich krajów pod tym względem. Nie ma więc żadnego powodu, żeby przypuszczać, że naszym problemem są nie dość dobrze przeegzaminowani maszyniści – mówił Sośnierz.

– Dane, na które przede mną powoływał się pan poseł Grabarczyk, są co najmniej dwuznaczne, bo w ostatnich latach… O ile wcześniej przez parę lat liczba tych incydentów z dwóch kategorii: C44 i B04 rosła, o tyle od trzech lat spada. A z B04 w tej chwili jest nawet mniej niż w 2013 r. A więc wcale to nie uzasadnia tego, co pan próbuje udowodnić. W dodatku raczej należy patrzeć na sumaryczny wskaźnik wypadkowości, który, jak powiedziałem, był najniższy w 2019 r. Nie znalazłem danych z 2020 r., ale w 2019 r. było historyczne minimum – kontrargumentował poseł Konfederacji.

Jak czegoś nie uregulujecie, to was ręka świerzbi

– Pierwsza zasada legislatora, pierwsza zasada mądrego władcy powinna brzmieć: jeśli coś nie jest zepsute, to nie naprawiaj. Niestety nasz rząd kieruje się odwrotną dewizą. Ta dewiza brzmi mniej więcej tak: co by tu jeszcze spieprzyć. Jak czegoś nie uregulujecie w danym tygodniu, to po prostu ręka was świerzbi. Jak nie wsadzicie swoich niezgrabnych paluchów gdzieś, żeby uregulować coś, co do tej pory dobrze działało, to będziecie chorzy. Kiedy zapytałem pana ministra, dlaczego się za to bierzemy, to właśnie wskazał na ten problem z rosnącą w poprzednich latach liczbą przypadków pominięcia sygnału ˝Stój˝ – przypomniał Sośnierz.

– Tak jak powiedziałem, w 2019, r., 2020 r. liczba ta nieznacznie, ale spadła. Po drugie, przecież maszyniści nie dlatego pomijają sygnał ˝Stój˝, bo nie wiedzą, że nie wolno go pomijać. To nie jest kwestia braku urzędowego stempelka z centrali. To nie dlatego go pomijają, że nie zapłacili ministrowi ekstra 750 zł za państwowy egzamin – argumentował wolnościowy polityk.

Kolejna biurokratyczna bariera

– Może pomijają go z nieuwagi, może ze zmęczenia, może nie dość dobrze egzekwuje się obecne przepisy za złamanie tych przepisów, ale na pewno nie dlatego go pomijają, że nam brakuje państwowych egzaminów. Więc to nic innego jak kolejny przejaw waszej manii centralizacji – zauważał.

– To kolejna biurokratyczna bariera, która będzie zniechęcała do zawodu, kolejna przeszkoda, którą obywatele będą musieli pokonywać, kolejny pseudopodatek, haracz, który będziecie ściągać tym razem z tych, którzy chcą zostać maszynistami – podsumował poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.

REKLAMA