Zamach stanu w Tunezji, czy ratowanie kraju?

Fot. ilustr. Tunezja Twitter
Fot. ilustr. Tunezja Twitter
REKLAMA

Prezydent Tunezji Kaïs Saïed zawiesił prace parlamentu i postanowił przejąć władzę wykonawczą. Jego decyzja wzbudziła entuzjazm demonstrantów, którzy wyszli tłumnie na ulice. Jednak nie gwarantuje to wyjścia Tunezji z kryzysu.

„Przechodzimy przez najdelikatniejsze momenty w historii Tunezji” – takimi słowami prezydent Saïed uzasadnił przejęcie władzy. „Zgodnie z konstytucją podjąłem decyzje, których wymaga sytuacja, aby ocalić Tunezję, państwo i naród tunezyjski” – dodał w przemówieniu, po którym tłumy wyszły na ulice Tunisu.

To jednak porażka dość młodej tunezyjskiej demokracji. Prezydent Kaïs Saïed „zamroził” w niedzielę dekretem prace parlamentu na 30 dni. Zdymisjonował też premiera Hichema Mechichi. Jego los podzielili także ministrowie obrony Ibrahim Bartagi oraz rzecznik rządu i tymczasowy minister sprawiedliwości Hasna Ben Slimane. „To nie jest zawieszenie Konstytucji” – tłumaczył prezydent, ale konieczność. Saïed wskazał, że nie jest to „zamach stanu”, ale tylko działanie zgodne z art. 80 Konstytucji, który pozwala prezydentowi podjąć niezbędne środki w przypadku „bezpośredniego zagrożenia państwa i narodu”.

REKLAMA

Partia islamska Ennahdha uznała to jednak za zamach stanu wymierzony „w rewolucję i Konstytucje”. Prezydent może bowiem uzyskać pełnię władzy, ale po „konsultacji z premierem” i „poinformowaniu Sądu Najwyższego”. W poniedziałek 26 lipca przed tunezyjskim parlamentem wybuchły nawet starcia między zwolennikami prezydenta a zwolennikami tej partii.

W Tunezji od pół roku trwał spór między Ennahdhą, której deputowani stanowią większość w Zgromadzeniu Narodowym a prezydentem. Polityczny impas przypadł na czas kryzysu gospodarczego i społecznego. Dinar zdewaluował się najmocniej od 15 lat. Znacznie wzrosły koszty życia i bezrobocie młodych ludzi. Do tego doszły Covid-19 i niezbyt udane strategie zarządzania kryzysem.

Prezydent na razie nakazał zamknięcie instytucji publicznych i zagranicznych na dwa dni, wprowadził zakaz zgromadzeń w miejscach publicznych oraz przemieszczania się między miastami. Rzeczniczka Białego Domu Hen Psaki powiedziała, że Waszyngton jest poważnie zaniepokojony wydarzeniami w Tunezji. Francja wezwała wszystkie partie polityczne Tunezji do powstrzymania się od przemocy i zaapelowała o przywrócenie rządów prawa tak szybko, jak to możliwe.

Źródło: Le Parisien/ PAP/ AFP

REKLAMA