
Paryskim śledczym złapania autora napadu na sklep jubilerski w pobliżu Pól Elizejskich zajęło tylko 24 godziny. Złodziej popełnił spory błąd. Nie założył maski, co w czasie pandemii nikogo by przecież nie zdziwiło. Liczył na to, że w stolicy Francji nikt go nie zna.
Założenie było poniekąd słuszne, bo był to obywatel Czarnogóry, który w czasie aresztowania wsiadł już w departamencie Mozeli, niedaleko Metzu, w autokar, który miał go zawieźć do Belgradu.
Przypomnijmy, że złodziej podjechał pod luksusowy butik jubilerski „Chaumet” w 8 dzielnicy Paryża skradzionym skuterem elektrycznym. Wysiadł, sterroryzował obsługę pistoletem i uciekł tym samym skuterem z łupem wartym 2,7 miliona euro. Zuchwałość napadu wzbudziła zdumienie nawet policji.
Osobnik był nie zamaskowany i właśnie dzięki zeskanowaniu obrazu jego twarzy, policja paryska prześledziła dalszą trasę ucieczki złodzieja. Okazał się nim 54-letni Czarnogórzec.
Zatrzymania dokonała brygada interwencyjna policji z Metzu, już w autokarze, na autostradzie w pobliżu Longeville-lès-Saint-Avold, już niedaleko granicy z Niemcami.
Razem z nim zatrzymano towarzyszącego mu innego obywatela Czarnogóry. 44-latek jest podejrzewany o współudział w przygotowaniu kradzieży. Odzyskano też prawie w całości cenny łup.
Un braquage très important à proximité des #ChampsElysees vient de se produire dans la bijouterie Chaumet.
Le montant du butin du braquage serait de 2 millions d’euros ! Le braqueur était en trottinette. pic.twitter.com/KZhmtYyy0p
— Remy Buisine (@RemyBuisine) July 27, 2021
Źródło: Le Figaro