Horror w jednej z warszawskich galerii. Napastnik zadawał ciosy ostrym narzędziem. „Dziadków na emeryturze zatrudniają, a Ci nie wiedzą jak zareagować” [WIDEO]

Awantura w warszawskiej galerii handlowej. Foto: YT/screen
Awantura w warszawskiej galerii handlowej. Foto: YT/screen
REKLAMA

Niedawno w jednej z warszawskich galerii rozegrały się dramatyczne sceny. Agresywny mężczyzna okładał dwóch innych kopiąc ich i bijąc rękoma, na koniec wyciągnął ostre narzędzie, którym zadał kilka ciosów. Dwóch poszkodowanych z lekkimi obrażeniami trafiło do szpitala. Napastnika cały czas poszukuje policja.

Do awantury doszło w sobotę wieczorem w stołecznej galerii handlowej Arkadia. Dobrze zbudowany mężczyzna napadł na dwóch innych.

Nie wiadomo dlaczego doszło do bójki. W opublikowanym nagraniu ewidentnie widać, że napastnik miał przewagę nad swoimi ofiarami. Był dobrze zbudowany fizycznie, wysoki i sprawiał wrażenie wprawionego w walki. Jego ofiary próbowały się bronić.

REKLAMA

Jeden z mężczyzn podniósł nawet stołek, żeby zasłonić się przed agresorem, ale nic to nie dało. Ludzie stojący obok nie reagowali, podobnie jak ochrono, co zdaniem internautów jest wielkim skandalem.

„Ch*uj z taką ochroną. Dziadków na emeryturze zatrudniają a Ci nie wiedzą jak zareagować. Tylko stoją i się patrzą a tamten mógłby faceta zabić.” – czytamy w komentarzu pod nagraniem.

„Ochrona obezwładnia gościa, który się broni, a potem pozwala napastnikowi go bić? WTF?” – napisał kolejny widz.

„Tak to jest jak firma ochroniarska aby ciąć koszty zatrudnia bezpośrednio z domu seniora.” – komentuje kolejny użytkownik.

– Wszystkie centra handlowe są pilnowane praktycznie w ten sam sposób. Nie możemy nawet mówić o typowej ochronie. Nastąpiła u nas pewna pomyłka w nazewnictwie. Panowie i panie pracujący w tego typu miejscach są zwykle osobami zatrudnianymi za najniższe stawki krajowe. One nie powinny być nazywane ochroniarzami, raczej służbą informacyjną lub dozorcami – stwierdził natomiast na antenie TVN24 Marek Przewoźnik, były szef szkolenia Biura Operacji Antyterrorystycznych Komendy Głównej Policji.

Wyjaśnił, że mechanizm ten opiera się na oszczędnościach, co przekłada się na kwalifikacje pracowników ochraniających które są – dyplomatycznie ujmując – niskie. – Często są to osoby z niepełnosprawnościami, bo PFRON dopłaca do ich zatrudnienia. To nie są ludzie przeszkoleni do pracy typowo ochroniarskiej, która wymaga określonych predyspozycji i gotowości do działania. Oni po prostu mają tam być. Nie mają umiejętności, by rzucić się w wir takiej bójki i rozdzielać uczestników – zaznacza były antyterrorysta.

Źródło: fansportu.pl

REKLAMA