
Wykorzystywanie władz sądowniczej do wprowadzania „postępu” i zwalczania prawicowych rządów staje się niemal światową regułą. W USA wykorzystuje się do tej pory system prawny do ataków na Trumpa, nawet w Polsce uczyniono z niego „młot” na PiS.
Ciekawym przykładem jest też Brazylia. Sądy „wybieliły” umoczonego w korupcję po uszy lewaka i byłego prezydenta Lulę da Silvę, a zaatakowały prawicowego i urzędującego prezydenta Jaira Bolsonaro.
Brazylijski wymiar sprawiedliwości postanowił wszcząć od razu kilka śledztw wobec Jaira Bolsonaro. Jest „podejrzany” o „nadużycie władzy ekonomicznej i politycznej, nadużywanie mediów, korupcję, oszustwa…”. Pod lupę brany jest np. jego krytyka systemu głosowania elektronicznego i obawy o prawidłowość wyborów w 2022 r.
Wątpliwości dotyczące głosowania elektronicznego powstały po wyborach w USA. Teraz oskarża się głowę państwa o kwestionowanie zasadności brazylijskiego elektronicznego systemu głosowania. Postawiono mu zarzut „rozpowszechniania fałszywych wiadomości” na rok przed wyborami prezydenckimi.
Przypomina to coraz bardziej atmosferę ostatniej kampanii wyborczej w USA, podczas której także Donald Trump krytykował ryzyko oszustwa. Najwyższy Sąd Wyborczy Brazylii (TSE) ogłosił w poniedziałek 2 sierpnia, że rozważa zarzuty wobec prezydenta. Zwróci się także do Najwyższego Sądu Federalnego (STF) o zbadanie zarzutu „rozpowszechniania fałszywych informacji o wyborach”.
Chodzi o filmik na Facebooku opublikowany przez Jaira Bolsonaro 29 lipca, w którym twierdzi on, że były próby manipulowania wyborami i krytykuje wprowadzono w 1996 roku system głosowania elektronicznego. Obawia się losy Donalda Trumpa…
Źródło: France Info/ AFP