Covidianie w szoku. Wieszczyli tragedię, a stało się coś odwrotnego

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Kiedy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłaszał, iż od 19 lipca zniesione zostaną prawie wszystkie ograniczenia wprowadzone pod pretekstem mniemanej pandemii spotkał się z niemałą krytyką. Wiele osób wieszczyło tragedię, tymczasem stało się coś odwrotnego.

Po tym, jak przed dwoma tygodniami w Anglii zniesiono niemal wszystkie prawnie obowiązujące restrykcje covidowe, a w Szkocji i Walii je poluzowano, spodziewano się, że wysokie wówczas bilanse zakażeń będą dalej rosły.

19 lipca liczba nowych wykrywanych przypadków zakażeń koronawirusem przekraczała 39 tysięcy, a kilka dni wcześniej było to nawet ponad 50 tysięcy dziennie. Były to najwyższe wyniki od początku stycznia.

REKLAMA

Po zniesieniu covidowych restrykcji spodziewano się wzrostu liczby zakażeń. Najczarniejsze prognozy mówiły nawet o 100 tysiącach nowych zakażeń dziennie.

Jednak prognozy wielu covidowych „ekspertów” po raz kolejny się nie sprawdziły. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zniesiono większość restrykcji, liczba zakażeń zaczęła gwałtownie spadać.

Już 25 lipca liczba nowych wykrytych przypadków spadła poniżej 30 tysięcy dziennie, i od tamtej pory ani razu nie przekroczono tego poziomu. Spadła oczywiście również średnia tygodniowa z blisko 45,5 tysiąca nowych zakażeń dziennie 19 lipca do niespełna 26 tysięcy 4 sierpnia.

Czym jest to spowodowane? Jedni wskazują, iż być może skutki zniesienia ograniczeń mogą nie być jeszcze odczuwalne, a ich efekty zobaczymy dopiera za jakiś czas. Inni uważają, że Wielka Brytania mogła już osiągnąć odporność zbiorową.

Według najnowszych danych z 3 sierpnia w pełni zaszczepionych jest już ponad 57 procent społeczeństwa. Do tego uwzględnić należy osoby, które uzyskały odporność poprzez przejście zakażenia. Od początku mniemanej pandemii wykryto w Wielkiej Brytanii blisko 6 milionów zakażeń.

Źródło: PAP/businessinsider.com/nczas.com

REKLAMA