Imam wytacza proces francuskiemu ministrowi. Oskarża go o „nadużycie władzy”

Wielki meczet w Paryżu Fot. Wikipedia
Wielki meczet w Paryżu Fot. Wikipedia
REKLAMA
Imam z podparyskiego Gennevilliers składa skargę przeciwko ministrowi spraw wewnętrznych Géraldowi Darmaninowi. Oskarża go o „nadużycie władzy”. Poszło o kazanie, w którym Mohamed el Medhi Bouzid krytykował kobiety za „brak skromności”.

Został 8 lipca wezwany do prefektury Hauts-de-Seine. Gerald Darmanin uznał publicznie, że głosi sprzeczne z republikańską zasadą równości kobiet i mężczyzn poglądy i wydał zakaz jego pracy w meczecie.

Imam Mohamed el Medhi Bouzid postanowił kontratakować i wniósł skargę na ministra spraw wewnętrznych. Zarzuca mu „nadużywanie władzy” i „ingerencję w wolność praktykowanoia religii”. Skarga trafiła do Trybunału Sprawiedliwości, który zajmuje się nadużyciami ministrów i funkcjonariuszy rządu. Teraz ma podjąć decyzję o ewentualnym wszczęciu śledztwa.

REKLAMA

8 lipca prefektura Hauts-de-Seine wezwała imama Gennevilliers, po jego kazaniu z 4 czerwca. Zarzucał w nim kobietom „brak skromności”, rozpędzono dodał, że w niektórych „zamieszkał demon”. Strofował także media społecznościowe za „lekcje makijażu”, czy puste zajmowanie się modą, a także prowokacyjne ubiory kobiet.

Jego kazanie było przeznaczone dla muzułmanek i w sumie wezwanie do skromności dziwić nie powinno. W czasach „walki z separatyzmem islamistycznym”, podciągnięto je jednak pod kwestionowanie zasady „równości” płci. MSW zamiast walczyć z terroryzmem islamskim, czy nielegalną migracją, zajmuje się cenzurowaniem kazań imamów. Imamowi zakazano głoszenia nauk.

Prezes stowarzyszenia Ennour, które zarządza meczetem w Gennevilliers, niejaki Mohamed Benali, najpierw potępił „presję władz publicznych”. Później jednak uległ presji i pozbawił imama wykonywania „obowiązków religijnych”.

MSW obserwowało meczet, który przyciągał duża liczbę mzuzłmanów uznawanych za „rygorystów”. Minister Gérald Darmanin zagroził nawet zawieszeniem działalności meczetu „w przypadku recydywy”.

Imam bronił się przed zarzutami „seksizmu”. Tłumaczył, że objektem jego krytyki byli także mężczyźni. Szanse na pozytywną decyzję Trybunału w sprawie wszczęcia sprawy przeciw Darmaninowi są minimalne. Sama sprawa jest jednak ciekawym przyczynkiem do zasady wolności słowa i religii we Francji. Równie dobrze, można by sankcjonować wiele nauk innych wyznań, które w obszarze moralności nie muszą podzielać uznanej za republikańską zasadę – „róbta co chceta”.

Meczet Ennour w Gennevilliers nie jest jedynym, który według władz narusza „równość kobiet i mężczyzn”. Podobna historia dotyczy meczetu w Roubaix i meczetu Attakwa w Saint-Chamond nad Loarą. 23 lipca miejscowy imam także został odwołany przez ministra spraw wewnętrznych.

Trzy dni wcześniej „imam wyraźnie nakazywał muzułmańskim kobietom podporządkowanie się ściśle swoim mężom”. Darmanin uznał to za słowa „nie do przyjęcia”. Z tym, że podobne nakazy znajdziemy nawet w Biblii.

Francja jest dziwnym krajem, który najpierw pozwolił zapuścić u siebie korzenie islamowi, a później próbuje urabiać go na modlę wymyślonych przez siebie zasad „laickiej republiki”. Odbieranie prawa do wolności wyznawania religii lub ograniczanie tego prawa, zawsze skutkuje radykalizacją wiernych i poczuciem niesprawiedliwości. I później się dziwią, że islamistyczny terror znajduje w kraju adeptów…

Źródło: BFM TV/ Le Figaro

REKLAMA