Dr Witczak UJAWNIA prawdę o NOP-ach i toksyczności. „Nie możemy takich informacji bagatelizować” [VIDEO]

Dr Piotr Witczak/Fot. screen YouTube/wRealu24
Dr Piotr Witczak/Fot. screen YouTube/wRealu24
REKLAMA
Podczas konferencji Ordo Medicus biolog medyczny dr Piotr Witczak poruszył m.in. kwestię niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP) oraz toksyczności preparatów używanych do szczepień. Konferencja lekarzy i naukowców dotyczyła szczepień dzieci, jednak znalazły się tam także uniwersalne treści na temat samej szprycy.

– Ostatnie dane opublikowane przez Centrum ds. Kontroli Chorób dla grupy wiekowej 12-15 lat odnośnie bezpieczeństwa i NOP-u. I to jest bardzo ciekawa sprawa. Ja mam nadzieję, że się mylę, mam nadzieję, że te organy regulujące, te urzędy mają lepsze dane i ja tutaj się mylę, ale zgodnie z tymi wynikami na 1 000 zaszczepionych osób był 1 zgłoszony NOP – mówił dr Witczak.

Przywołał też badania, w których wśród 9 mln osób było ok. 900 poważnych NOP-ów, „więc bardzo mało, bo mamy 0,001 proc. poważnych NOP-ów wśród populacji zaszczepionych”.

REKLAMA

– Problem polega na tym, że NOP-y są mocno niedoszacowane. Można teraz tylko domniemywać, jakie jest niedoszacowanie. Zgodnie z wynikami badań, które prowadzono już wiele lat temu, poniżej 1 proc. – taka jest zgłaszalność. Oczywiście, poważniejsze NOP-y trochę więcej, ale średnio na ogół poniżej 1 proc. – wskazał.

– I teraz 0,001 proc. ryzyka poważnego NOP zestawmy sobie z ryzykiem ciężkiego przebiegu Covid-19, czy nam się to opłaca. Dane izraelskie mówią, że ryzyko ciężkiego przebiegu Covid-19 to jest 0,004 – czyli jest 25-krotnie mniejsze – zaznaczył naukowiec.

Jak podkreślił, nawet jeśli dane z Izraela nie są do końca poprawne, to „na pewno jest tak, że my balansujemy na granicy”.

– Wystarczy jakaś niewielka iskra, która sprawi – np. zapalenie mięśnia sercowego (…) – żeby tę szalę przechylić na to, że ryzyko jest większe od korzyści. Może już jest – wskazał.

Dr Witczak przyznał, że „takie jest jego podejrzenie”, że być może już w tej chwili ryzyko związane ze szprcyą jest większe od korzyści. Zaznaczył jednak, że „nie jest w stanie na 100 proc. tego potwierdzić, więc to powinno być wyjaśnione”.

Ponadto dr Witczak wskazał, że Polska ma 50-krotnie mniejszą zgłaszalność niepożądanych odczynów poszczepiennych niż Holandia, 9,5-krotnie mniejszą zgłaszalność niż średnia dla Unii Europejskiej.

– Jesteśmy na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o zgłaszalność niepożądanych odczynów poszczepiennych. To jak w takich warunkach mamy wiarygodnie ocenić realne, rzeczywiste zagrożenia, powikłania związane z programem szczepień? – pytał naukowiec.

– Jest to po prostu w tym momencie niemożliwe. A trzeba wziąć pod uwagę, że w badaniach klinicznych, bezpieczeństwo i skuteczność wypadają zazwyczaj lepiej niż w rzeczywistości. To jest zrozumiałe, tam są kontrolowane warunki, tam ta populacja jest dobrze zbadana, dobrze dobrana w odpowiednio określonych kryteriach. A w świecie rzeczywistym dzieje się wiele różnych rzeczy. Mamy populację bardzo różnorodną, więc zakładamy, że to bezpieczeństwo jest gorsze – dodał.

Toksyczność białka kolca

Jak wskazał, warto mówić o bezpieczeństwie szczepionki, ponieważ pojawia się coraz więcej doniesień o toksyczności białka kolca.

– Szczepionka Pfizer działa w ten sposób, że dostajemy w iniekcji nanolipidy, liposomy, takie otoczki lipidowe, w których znajduje się materiał genetyczny białka kolca. To jest ten fragment wirusa. I to wnika do komórek. Tam ten materiał genetyczny ulega ekspresji, komórki produkują białko kolca, następuje odpowiedź układu odpornościowego, wytwarzane są przeciwciała – wyjaśniał.

– Co się okazuje? Że samo białko kolca, bez komponentu wirusowego, jest toksyczne i to jest udowodnione już w badaniach – i to nie jednym badaniu, ale w wielu badaniach – wskazał.

– Co może powodować? Aktywować układ dopełniacza, może powodować śmierć komórki – apoptozę, może powodować stany zapalne w obrębie naczyń i wiele innych możliwych powikłań – wyjaśnił.

– Natomiast utrzymuje się cały czas taka narracja – to są informacje, które dominują – że te nanolipidy po wstrzyknięciu utrzymują się w miejscu iniekcji. One nie wędrują dalej, dlatego to jest bezpieczne. No właśnie nie do końca to jest prawda, bo w ogóle to nie jest prawda, dlatego że producenci nie przedstawili nam rzetelnych badań do dystrybucji, a z tych badań, które przedstawili wynika coś zupełnie innego – dodał.

– W przypadku konkretnie szczepionki Pfizer, która jest podawana już dzieciom, okazuje się, że 50 – nawet 75 proc. tej dawki z miejsca iniekcji ucieka. Pytanie, gdzie ucieka? Rząd japoński, jako jedyny rząd, który poprosił Pfizer o dokładne doprecyzowanie tych badań do dystrybucji, gdzie te nanolipidy się rozchodzą, otrzymał takie badania. Wynika z nich, że te nanolipidy mogą być i w jądrach, i w jajnikach, i w mózgu, więc nie jest to w miejscu iniekcji – zaznaczył.

– Teraz pytanie zasadnicze, czy tam to białko kolca też jest produkowane. Jeśli jest, to jaki ma efekt? I to powinno być sprawdzone na modelach zwierzęcych – wskazał.

Jak podkreślił, zostało to zaniechane, nie tylko dla szczepionki Pfizera, lecz także dla szczepionek wektorowych, w których wektor wirusowy może się przemieszczać.

Kontrowersyjne praktyki

Dr Witczak zaznaczył również, że pierwotnie liposomy zostały wynalezione nie na potrzeby szczepionek, ale terapii genowych. Miały bowiem transportować lek do mózgu, np. u chorych z Alzheimerem.

– Co więcej, te liposomy są wzbogacone o PEG, czyli glikol polietylenowy. Jest to związek, który jest przyczyną bardzo rzadkich reakcji anafilaktycznych, też jest stosowany w kosmetykach, ale ten związek okazał się przełomem właśnie w badaniach nad liposomami. Dlaczego? Bo wydłuża okres krążenia liposomów dystrybucji w ustroju, pięciokrotnie – zaznaczył.

Dr Witczak podkreślił również, że są spekulacje, iż w przypadku usunięcia PEG-u ze szczepionki byłaby ona bardziej „miejscowa i bezpieczna”. Naukowiec wskazał również, że białko kolca po zaszczepieniu krąży w układzie krwionośnym pacjentów przez kilka tygodni. – Nie u wszystkich. To może wyjaśniać, dlaczego niektórzy mają bardzo silne powikłania, a większość przechodzi to bez jakichś konsekwencji – dodał.

Powołał się też na badanie na 15-osobowej grupie pracowników personelu medycznego, które wykazało, że większość „ma krążące białko kolca lub jego podjednostki – S1, S2”.

– Mniejsze podjednostki białka kolca przechodzą przez barierę krew-mózg, więc też są spekulacje, że mogą być przyczyną choroby neurodegeneracyjnych. Nie możemy takich informacji bagatelizować – wskazał.

Zapalenie mięśnia sercowego

Dr Witczak odniósł się także do oficjalnych już doniesień o zapaleniu mięśnia sercowego.

– Ostatnie badania, które się ukazały, dane z 40 szpitali w Stanach Zjednoczonych na temat pericarditis (zapalenie osierdzia – przyp. red.) i myocarditis (zapalenie mięśnia sercowego – przyp. red.) wykazały, że jest dwukrotny wzrost średniej miesięcznej liczby przypadków w okresie od momentu wprowadzenia szczepionek, w porównaniu do okresu przed wprowadzeniem tych szczepionek, więc tutaj nie ma już wytłumaczenia, że to może Covid również przyczynić się do tego. Mamy tutaj potwierdzenie. Oczywiście, jest to związek czasowy, nie jest to związek przyczynowo skutkowy, więc można tutaj się jeszcze spierać, że to trzeba wszystko dokładnie udowodnić, ale mocno to sugeruje, że mamy związek bezpośredni ze szczepionkami – wskazał.

Podkreślił, że pojawiły się już publikacje, przedstawiające mechanizm powstawania zapalenia mięśnia sercowego po szczepionce. – Prawdopodobnie myocarditis jest to reakcja autozapalna i polega na tym, że jest homologia, czyli ta cząsteczka białka kolca jest podobna do jakiegoś nieznanego białka serca i po prostu układ odpornościowy atakuje serce – dodał.

Wskazał też, że odsetek przypadków może być mocno niedoszacowany, ponieważ jednym z objawów myocarditis może być „dyskomfort” w klatce piersiowej po szczepieniu lub duszności.

REKLAMA