Nie ma szczepienia, nie ma seksu. Gdzie mogli to wymyślić?

Lebogang Mashile, które nie zaczepionym nie da... Fot. Wikipedia
REKLAMA

Namawianie do szczepień przekracza granice absurdu. We Francji w zmian zastrzyk gotowi są amnestiować skazanych, ale innych chcą wyrzucać z pracy. W Polsce robią „totolotka”, w USA płacą żywą gotówką. W Afryce jest jednak jeszcze ciekawiej…

Jesteś bez szczepionki, to nie będzie seksu – apeluje do kobiet południowoafrykańska poetka, performerka, feministka i aktora Lebogang Mashile. Chce, by jej płeć odmawiała intymnych związków mężczyznom, którzy odmawiają szczepienia.

Rasowy apartheid był zły, szczepionkowy jest dobry. Zupełnie jak u Orwella w „Folwarku zwierzęcym”, gdzie nagle „dwie nogi” były z powrotem właśnie dobre…

REKLAMA

Republika Południowej Afryki stara się szczepić swoich obywateli na potęgę. Mają dawki, ale część populacji odmawia szczepienia i są to głównie mężczyźni. Stąd pomysł i apel pisarki o „seksualny strajk” kobiet.

Wszystko zaczęło się od jej wpisu na Twitterze. Mashile nie rozumie niechęci mężczyzn do szczepień w kraju. Pisze: „Dla naszego dobra kobiety muszą uzależnić «pumpum» (stosunek) od szczepienia”. No i się zaczęło…

Hasło podchwyciła następna feministka, modelka i aktorka Pabi Moloi, która podała już gotowe hasło i hasztag „#NoVaxNoSex” (bez szczepionki, bez seksu).

Wywołało to jednak dyskusję wewnątrz-feministyczną i okazuje się, że w Afryce „postępowe” tematy i dyskusje nie ustępują wariactwom Europejek i Amerykanek. Inne panie zaatakowały feministyczną poetkę. Oskarżyły ją o… używanie kobiecego ciała jako narzędzia komunikacji.

Pytano np. „dlaczego ciężar zachowania i braku odpowiedzialności mężczyzn ma spadać na kobiety”? Reszta miała dobrą zabawę.

To nie pierwsze wezwanie do „strajku seksualnego” w Afryce, jako środka nacisku. Po raz pierwszy w Liberii w 2003 roku, gdzie kobiety wezwały do ​​bojkotu seksu, by przyspieszyć proces społecznego pokoju. Podobne wyzwania podejmowały też w celach politycznych w Kenii, Togo, Sudanie i Ugandzie.

W Ugandzie „strajk” miał jednak przeciwny wektor. W 2010 roku Stanley Kalembaye wezwał swoich zwolenników, aby nie „wypełniali obowiązku małżeńskiego”, jeśli to ich żony zagłosują na rządzącą partię. Okazało się, że apel ten nie został wysłuchany i Kalembaye przegrał…

Źródło: France Info

REKLAMA