Dziennikarka Jagoda Grondecka wróciła do Polski z Afganistanu. Do tej samej Polski, którą uważała za gorszą po wyroku TK ws. aborcji eugenicznej.
Jeszcze do niedawna chwaliła się, że jest Polką w Afganistanie i twierdziła, że jest tam lepiej, bo prawo dopuszcza aborcję z powodu nieuleczalnych chorób dziecka. W mediach społecznościowych publikowała fotografie, na których trzyma kartkę z wulgarnym hasłem Strajku Kobiet.
Miłość do Afganistanu najwyraźniej trochę jej przeszła, bo wróciła do Polski – bojąc się o własne życie.
– Ciągle nie chciałam wracać. Zarówno ja, jak i wiele osób, mieliśmy przeświadczenie, że dla talibów granicą nie do przekroczenia będą obcokrajowcy, bo zależy im na międzynarodowym wizerunku. Sami zapewniali, że możemy zostać, że nic nie zrobią zagranicznym dziennikarzom – powiedziała Grondecka w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
– Ale kiedy zobaczyłam, że talibowie odmawiają cudzoziemcom dostania się na lotnisko, to zrozumiałam, że równie szybko mogą zmienić nastawienie do nas, dziennikarzy. I to się już dzieje – podkreślała.
– Sytuacja w Afganistanie zmienia się z godziny na godzinę i idzie w bardzo niebezpiecznym kierunku – dodała.
Czyli jednak targane niepokojami, niestabilne państwo muzułmańskie nie jest już od Polski lepsze – nawet jeśli ma legalne skrobanki…
"Jestem bezpieczna" – chyba ktoś w Kabulu przetłumaczył propagandowe hasełka. pic.twitter.com/Y83T59tBc1
— Zenon #CSB, #BabiesLivesMatter (@zenon_prawy) August 20, 2021
Źródło: „Wirtualna Polska”