
Zapowiedzi podawania trzeciej dawki szprycy stają się powoli faktem. Niemal miesiąc temu amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zezwoliła na podawanie jej osobom nieimmunokompetentnym, czyli po przeszczepie, chorym onkologicznie czy stosującym leki immunosupresyjne. W Polsce na razie ma być jednak inaczej – mówi się bowiem tylko o jednej grupie, która ma być doszczepiana.
– Najmniej wątpliwości budzi w tej chwili podanie trzeciej dawki szczepionki osobom po przeszczepach narządowych, ponieważ osoby te słabo na szczepionkę odpowiadają. Poza tym środowisko tych chorych zwracało się z prośbą i apelowało, żeby im tę trzecią dawkę umożliwić. To, komu jeszcze należałoby ją podać, jest kwestią otwartą. Ale grupami, na które również należy zwrócić uwagę w pierwszej kolejności, są osoby starsze oraz pacjenci onkologiczni – stwierdził w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Jacek Wysocki, założyciel i przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii i członek Rady Medycznej.
Zaznaczył jednocześnie, że Rada Medyczna nie wydała jeszcze jednoznacznej opinii w tej kwestii, dlatego też rząd warszawski nie wydał zaleceń dotyczących doszprycowania trzecią dawką osób nieimmunokompetentnych. Twierdził, że pandemiczni doradcy premiera czekali z decyzją na wyniki badań. I czekają wciąż.
Co więcej, prof. Wysocki przyznał, że nie każdemu potrzebna jest trzecia dawka szprycy. – Mniej brałbym pod uwagę przede wszystkim ludzi młodych i tych ze sprawnym układem immunologicznym, oni będą sobie z dwiema dawkami dobrze radzić. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądała sprawa z ozdrowieńcami. Pojawiają się badania, które wskazują na to, że liczba przeciwciał z czasem wyraźnie u nich spada, co sugeruje, że ponownie będą chorować – twierdził.
– Nie dysponujemy jednak jeszcze wiedzą, która pozwala nam ocenić, czy dane stężenie przeciwciał chroni przed wirusem, czy nie – dodał.
Prof. Wysocki zapowiedział też powstanie w Polsce specjalnego systemu, który będzie miał za zadanie ułatwić lekarzom podjęcie decyzji dotyczącej doszczepiania niektórych grup.
– Będziemy mieli w Polsce wewnętrzną własną kontrolę – będziemy wiedzieć, czy osoby, które zachorują, zaszczepiły się jedną lub dwoma dawkami, czy wcale. Jaką szczepionką i kiedy. Wtedy będziemy wiedzieli, czy ludzie szczepieni w styczniu nie zaczynają nagle chorować. To będzie dla nas pewny znak, czy należy im podawać trzecią dawkę – ujawnił.
Przyznał jednocześnie, że nie można wykluczyć, iż szczepienia na Covid będą sezonowe – podobnie jak te na grypę.
– Przyglądamy się pewnym podobieństwom między COVID-19 a grypą, na którą szczepionki co rok są modyfikowane, bo wariant wirusa trochę się zmienia. Proszę zwrócić uwagę, że w przypadku koronawirusa każdy kolejny wariant jest groźniejszy w tym sensie, że szybciej się rozprzestrzenia. Przykładem może być Delta, która jest sześć razy bardziej zakaźna. Obawiamy się, że jak dużo ludzi zacznie chorować, to w końcu pojawi się taki wariant koronawirusa, który także będzie wymagał modyfikacji szczepionki i podawania kolejnych dawek wszystkim ludziom – twierdził profesor.
Źródło: portal.abczdrowie.pl