Rośnie liczba ofiar po zamachu w Kabulu. Państwo Islamskie wydało oświadczenie

Talibowie w Kabulu.
Talibowie przed lotniskiem w Kabulu. (Fot. PAP/EPA)
REKLAMA
Liczba ofiar śmiertelnych po wybuchach w Kabulu wzrosła do 170 – podała agencja TASS, powołując się na afgański resort zdrowia. Wcześniej informowano o około 110 zabitych. Według korespondenta telewizji CBS w ataku rannych zostało ponad 200 osób.

W dwóch wybuchach przed lotniskiem w Kabulu zginęło też 13 żołnierzy USA, a 15 zostało rannych.

Ataki były wymierzone w tłum zebranych przed lotniskiem ludzi, chcących przedostać się do portu lotniczego, by uciec z Afganistanu, którym od połowy sierpnia rządzą talibowie.

REKLAMA

Państwo Islamskie przyznało się do przeprowadzenia zamachu w Kabulu

Państwo Islamskie (IS) wzięło na siebie odpowiedzialność za czwartkowy zamach bombowy w pobliżu lotniska w stolicy Afganistanu Kabulu – poinformował organ propagandowy IS agencja Amak na swoim kanale w komunikatorze Telegram.

Zamachowiec samobójca z IS „zdołał dotrzeć do dużego zgromadzenia tłumaczy i współpracowników armii amerykańskiej” przed hotelem Baron niedaleko lotniska w Kabulu i „zdetonował wśród nich pas szahida, zabijając około 60 osób i raniąc ponad 100 innych, w tym bojowników talibskich” – podała agencja Amak.

Oświadczenie to wydano jeszcze przed informacją o rosnącej liczbie ofiar śmiertelnych, które aktualnie szacuje na 170.

Rzecznik amerykańskiego resortu obrony John Kirby mówił, że pod lotniskiem w Kabulu doszło do dwóch eksplozji w ramach „złożonego zamachu”, w którym ucierpieli cywile i żołnierze USA. Kirby poinformował, że jedna z eksplozji miała miejsce pod Abbey Gate, jednym z głównych wejść na lotnisko, gdzie gromadzili się ludzie. Do drugiego wybuchu doszło pod hotelem Baron, ok. 300 metrów dalej. Hotel ten był używany przez służby brytyjskie do wstępnego sprawdzania Afgańczyków przeznaczonych do ewakuacji.

Czwartkowy zamach był poprzedzony wieloma ostrzeżeniami ze strony m.in. ambasady USA, a także przedstawicielstw innych krajów, które ostrzegały własnych obywateli oraz Afgańczyków przed gromadzeniem się pod bramami lotniska. Mimo to i mimo zamkniętych bram, przed wejściami w ciągu dnia gromadziły się tłumy.

W środę w nocy doszło do ataku snajperskiego na jednego z afgańskich strażników, co wywołało wymianę ognia między Afgańczykami i wojskami koalicji. Według CNN atak miał sprawdzić reakcję sił na miejscu. Stacja dodaje, że amerykańskie źródła na miejscu nie wykluczają kolejnego ataku.

Źródło: PAP/NCzas

REKLAMA