Sławomir Mentzen o pułapkach Polskiego Ładu i fenomenie „Piwa z Mentzenem” [WYWIAD]

Sławomir Mentzen. Konfederacja. Foto: facebook
Sławomir Mentzen. Konfederacja. Foto: facebook
REKLAMA
Stand-up to właściwa forma opisania tego, co tam się dzieje. (…) W Polskim Ładzie są takie małe drobiazgi, na pierwszy rzut oka w ogóle niewidoczne. Sprawiają, że jeżeli przejdą, to polskie życie gospodarcze zostanie wywrócone zupełnie do góry nogami – z doktorem Sławomirem Mentzenem o pułapkach tzw. Nowego Polskiego Ładu i czekających nas podwyżkach rozmawia Tomasz Sommer.

Tomasz Sommer: Oglądam w mediach społecznościowych Twoje występy podczas spotkań określanych jako „Piwo z Mentzenem”. To rzeczywiście wygląda imponująco. Jak to organizujesz, że takie tłumy przychodzą w środku wakacji? Na jednym trzysta, na innym pięćset. Jakie było maksimum?

Sławomir Mentzen: Nie mogę powiedzieć, ile przyszło osób, bo okazałoby się, że być może nie były zachowane przepisy. Na pewno przychodzą olbrzymie tłumy. Podejrzewam, że przychodzą, bo panuje taka luźna atmosfera tych spotkań. Można też wypić piwo. Moje wystąpienie to bardziej stand-up niż prelekcja czy też wykład. Ta forma jest luźna i przyjemna dla ludzi. Stąd może tyle osób.

REKLAMA

To wręcz stand-up?

Tak. Nazwałbym to wprost stand-up polityczno-podatkowo-gospodarczy.

To jakaś taka nowa forma.

Czuję się autorem tej formy. Zapraszam za rok na piwo w Warszawie.

Ale opowiadasz jakieś dowcipy oparte na doświadczeniach życiowych?

Mówię w taki luźny sposób o tym, co się dzieje w kraju. Kilka anegdotek, kilka śmiesznych rzeczy, które robią nasi rządzący. Atmosfera jest luźna. Co jakiś czas ludzie się śmieją. Stand-up jest bardzo dobrym określeniem tego, co tam się dzieje.

Jak pasuje kategoria stand-up do Polskiego Ładu, czyli tych 226 stron, które Ministerstwo Finansów zaprezentowało na swojej stronie? Tam są bardzo różne dziwne rzeczy.

Jest to właściwa forma opisania tego, co tam się dzieje. Tych zmian jest bardzo dużo. Państwo o tym już słyszeliście, o 9-procentowej składce zdrowotnej dla jednoosobowej działalności gospodarczej, która sprawia, że ta bardzo powszechna forma przestanie się do czegokolwiek nadawać. O wielu utrudnieniach państwo słyszeli, ale tam są takie małe drobiazgi, na pierwszy rzut oka w ogóle niewidoczne. Sprawiają, że jeżeli przejdą, to polskie życie gospodarcze zostanie wywrócone zupełnie do góry nogami.

Na przykład?

Kilka dni temu znalazłem tam przepis, który mówi, że kosztem uzyskania przychodu w zasadzie nie mogą być żadne faktury od przedsiębiorstw powiązanych z podatnikiem. Są to przepisy tak skonstruowane, że każda transakcja, która spełnia kryteria z litery A lub B lub… i nie ma już C. Urwało im się. Ta transakcja przestaje być kosztem uzyskania przychodu. Ale nie mamy co najmniej jednej literki. Nie wiemy, jak przepis brzmi w całości, a to co wiemy o tym przepisie, co jest w literach A oraz B, jest nielogiczne oraz widać, że jest błędne. Tam również brakuje kilku słów. Taki przepis, częściowo w ogóle niepełny – w całości go nie przekopiowali – częściowo logicznie sprzeczny i napisany nie po polsku, jest wysłany do konsultacji. Mamy się tym zająć i powiedzieć, czy z tym przepisem zgadzamy się, czy nie. Gdyby przeszedł, to wszystkie faktury od podmiotów powiązanych przestałyby być kosztem uzyskania przychodu.

Co to oznacza?

Nie wiem, czy Państwo zdają sobie sprawę, ale większość dużych firm działa w grupach spółek. Spółki zajmują się różnymi rzeczami, kooperują ze sobą. Nie da się w praktyce wprowadzić takiego przepisu, ponieważ wszystkie przedsiębiorstwa w Polsce nagle zaczęłyby płacić strasznie wysokie podatki, bo nie mogłyby sobie rozliczać kosztów. To jest całkowicie niepoważne. Takich rzeczy tam prawdopodobnie jest więcej, tylko jeszcze nie wszystkie zostały odkryte. To się w głowie nie mieści, ale te 225 stron nie jest uzasadnieniem. To 225 stron czystego, technicznego języka prawnego, który zmienia przepisy ustaw podatkowych. Do tego mamy 250 stron uzasadnienia i 50 stron oceny skutków regulacji. Cała ustawa o podatku dochodowym nie powinna mieć 250 stron, a zmiany mają 250 stron. Olbrzymia rewolucja, w której niestety wszystkich skutków podatkowych w tym momencie jeszcze nie znamy. Zaczną z czasem wychodzić, bo nie ma możliwości, żeby na szybko przeanalizować wszystkie konsekwencje tych 250 stron.

Ale zacznijmy od tych 9 procent składki zdrowotnej. To jest taka zmiana atomowa. Spowoduje podwyższenie podatku niemalże we wszystkich kategoriach podatkowych właśnie o 9 procent. To jest tam niby gdzieś zmniejszane, jest ulga podatkowa. Jaki to może mieć efekt?

Jest takie powiedzenie, że wiele musi się zmienić, żeby wszystko zostało po staremu. Trochę ma to związek z tą składką zdrowotną. Jeżeli mówimy o ludziach na etacie, do tych 10 tysięcy złotych dochodu wiele się nie zmieni. Mają wprowadzić jakieś ulgi dla klasy średniej, że to się mniej więcej wyrówna. Efekt będzie taki, że osoby zarabiające powyżej 10 tysięcy złotych na umowie o pracę rzeczywiście zapłacą znacznie więcej. Duża różnica jest dla przedsiębiorców rozliczających się na podatku liniowym. Do tej pory płacili 19 procent, powyżej miliona jeszcze 4 procent daniny solidarnościowej, więc maksymalnie 23 procent. Teraz do tego dochodzi już od pierwszej złotówki dodatkowe 9 procent. Ktoś, kto w ciągu całego roku zarobi 10 tysięcy złotych, zapłaci 1900 podatku dochodowego i 900 złotych składki zdrowotnej. To liniowo cały czas będzie rosło. Jednoosobowa działalność gospodarcza na podatku liniowym to bardzo powszechna forma prowadzenia działalności. W Polsce zdaje się mamy 700 tysięcy jednoosobowych działalności gospodarczych rozliczających się w ten sposób.

Od przyszłego roku jeżeli ktoś nie dokona żadnych zmian w swojej firmie, to będzie miał najgorszą możliwą formę płacenia podatku. Jeżeli porównany spółkę z o.o. z jednoosobową działalnością gospodarczą na podatku liniowym, to okazuje się, że na działalności gospodarczej mamy pełną odpowiedzialność swoim prywatnym majątkiem za zobowiązania firmy, duży ZUS, liniowy PIT i składkę zdrowotną. Czyli 28 procent podatku plus duży ZUS, plus odpowiedzialność. Dla porównania: spółka z o.o. 9 procent CIT-u. Załóżmy, że wypłacamy z niej pieniądze w najgorszy możliwy sposób, czyli w formie dywidendy, co daje dodatkowe 19 procent PIT-u. Na podatku dochodowym wychodzi się mniej więcej podobnie, ale już nie mamy składki na ZUS i nie mamy odpowiedzialności prywatnym majątkiem za zobowiązania spółki. Więc gdy porównamy spółkę z o.o. wykorzystywaną w najgorszy możliwy sposób i jednoosobową działalność gospodarczą, wszystko wskazuje, żeby uciekać w kierunku spółki z o.o. Jak ktoś jest na podatku liniowym i nic nie zrobi z tą swoją działalnością, będzie płacił bardzo wysokie podatki. Natomiast jeżeli ten ktoś przejdzie na ryczałt albo na spółkę z o.o., albo na spółkę z o.o plus ryczałt lub na spółkę komandytową, będzie płacił nawet niższe podatki niż w tym roku.



Jakie ta zmiana będzie miała konsekwencje?

Jeżeli ktoś z powodu kredytów, dotacji, koncesji albo innych uwarunkowań zewnętrznych nie może zmienić formy prowadzenia działalności, będzie płacił dużo wyższe podatki. Tu jest przykład notariuszy. Muszą swoją firmę prowadzić albo w formie jednoosobowej działalności gospodarczej, albo spółki osobowej. Dostaną po głowie. Ale to są wyjątki. Druga grupa to ludzie, którzy nic nie zrobią ze swoimi podatkami. Zaczną płacić znacznie wyżej. Trzecia grupa to ludzie, którzy coś zrobią i najprawdopodobniej będą płacili mniej niż teraz. Natomiast w tabelkach będzie się zgadzało, że najbogatsi zapłacą więcej. Premier będzie mógł ogłaszać sukces, że udało mu się dobrać do kieszeni najbogatszych. Prawda będzie taka, że do kieszeni najbogatszych nie uda mu się dostać. Oni już wiedzą, co zrobić, żeby ten podatek sobie zmniejszyć. Najbardziej dostanie klasa średnia, ludzie zarabiający 10-15 tysięcy złotych miesięcznie.

Pewien szczegół zwrócił moją uwagę, czyli powołanie rady repatriacji kapitału. Żeby się do niej zwrócić, trzeba zapłacić 50 tysięcy. Wtedy mówi się, że sprowadza się, powiedzmy z Cypru, 10 milionów euro. Będzie jakiś podatek, ale będzie też list żelazny, że nikt do tego pieniądza nie będzie się czepiał. Czy to nie jest próba otworzenia furtki dla sprowadzenia kapitału, który został wyprowadzony w jakiś tajemniczy sposób?

Jeśli przejdzie ten przepis, państwo polskie powie wprost: my wam pozwolimy wyprać wasze pieniądze, ale chcemy od tego 7 procent. Jest to w miarę uczciwy układ. Podejrzewam, że gdyby te osoby chciały wyprać te pieniądze w inny sposób, być może nawet więcej musiałyby zapłacić, więc jest to nawet korzystna oferta. Nie mam żadnych wątpliwości, że kto ma z niej skorzystać, to z niej skorzysta. Będzie to wiele podejrzanych osób, natomiast prawdopodobnie skorzystają też z tego ludzie zupełnie uczciwi, którzy do tej pory nie chcieli płacić podatków i swoje dochody ukrywali gdzieś za granicą. Takich ludzi jest bardzo dużo. Przy okazji skorzystają też ludzie, którzy nie powinni takich preferencji dostawać.

To jest pewnego rodzaju abolicja na wywieziony pieniądz.

Na wywieziony, ukryty. Sprowadzi się to do tego, że jeśli ktoś ma pieniądze nie wiadomo skąd, to kiedy zapłaci – już nie pamiętam, ale chyba 7 procent – staną się legalne.

Ostatnie głosowania sejmowe, odejście Gowina udowodniły, że może być problem z przepchnięciem tego Nowego Ładu, chyba że znajdą się jacyś partyzanci z partii Razem, którzy będą wspierali w tych najbardziej skrajnych rozwiązaniach pana Morawieckiego. Może się okazać, że jest wiele hałasu o nic. Wiele razy już tak było. Mówiono o szalonych rzeczach. Dwa miliony samochodów na prąd. A w ostatnich głosowaniach potrzebna była reasumpcja, a nawet po tej reasumpcji 228 głosów. Czyli brakuje trzech głosów. Może to wszystko pójdzie w powietrze?

Jest oczywiście taka szansa. W ostatnich latach to już jest trzecie podejście pod likwidację podatku liniowego. Pierwsze było pod sam koniec rządów Platformy. Coś takiego zaproponowali, żeby był jeden podatek, trochę wyższy niż obecnie. PiS to proponował pod nazwą podatek jednolity w 2016 czy 2017 roku. Nie pamiętam dokładnie. Również chcieli skończyć z tą ryczałtową składką na ubezpieczenia społeczne, żeby przedsiębiorcy płacili więcej. Wtedy także nie udało się tego przeprowadzić. Teraz mamy trzecie podejście. Na razie najbardziej poważne, najbardziej zaawansowane. Najbardziej się zaangażowano w promowanie tej składki zdrowotnej od przedsiębiorców. W międzyczasie rząd utracił większość. Pytanie, co dalej. Od początku nawet PiS nie ukrywał, że liczy w sprawach związanych z podnoszeniem podatków na pomoc posłów lewicy. Do tego momentu się na tej pomocy nie zawodził. Posłowie lewicy chętnie oddawali głosy za ustawami PiS-u. Wiem, że próbują od nich to poparcie zdobyć. A czy im się uda, nie wiem. Nie jestem zapraszany na spotkania pomiędzy lewicowymi partiami, kiedy debatują o tym, jak podnosić podatki.  Natomiast jest to możliwe. W zasadzie bez pomocy posłów lewicy nie da się przyjąć ustaw z Nowego Ładu, ponieważ nikt inny ich nie popiera. Tylko i wyłącznie PiS i niektórzy posłowie lewicy. Albo w tym układzie to zostanie przepchnięte, albo cała ustawa trafi do kosza.

rozmawiał Tomasz Sommer


REKLAMA