
Podczas trwającego na olsztyńskim Kortowie Campusu Polska Przyszłości Donald Tusk i Rafał Trzaskowski pokazali swoje prawdziwe oblicza – zapalonych sanitarystów. Obaj politycy PO nie kryli, że popierają przywileje dla zaszprycowanych oraz rozwiązania – jakie by one nie były – postulowane przez Radę Medyczną przy premierze. Co więcej, samo wydarzenie było otwarte tylko dla zaszprycowanych.
Odpowiadając na pytanie o dyskryminację prawną osób niezaszczepionych na Covid-19, Donald Tusk stwierdził, że jeżeli Rada Medyczna przy premierze zarekomenduje jakieś rozwiązanie, dotyczące szczepień, opozycja powinna to wesprzeć.
– Proszę się spodziewać pozytywnej reakcji z mojej strony – powiedział Tusk, przyznając zarazem, że „postępuje wbrew logice opozycji, zapowiadając wsparcie trudnej decyzji”. Tusk bagatelizował też „prawny komfort” niezaszprycowanych.
Konfederacja przypomniała również niedawną wypowiedź Tuska z jednej z konferencji prasowych. Wówczas przewodniczący Platformy Obywatelskiej stwierdził, że ci, którzy nie poddadzą się szprycowaniu, muszą liczyć się m.in. ze zwolnieniami z pracy.
– Jedno jest pewne: kto pracuje z dziećmi, albo kto w ochronie zdrowia ma kontakt z pacjentami i z jakichś powodów nie chce się zaszczepić, będzie musiał przejść na inne formy pracy albo zmienić zajęcie – grzmiał.
Podczas Campus Polska Przyszłości „ułatwienia” dla zaszczepionych podczas masowych imprez poparł Trzaskowski, przekonując, że alternatywą może być totalny lockdown – który łamie art. 32 Konstytucji, choć o tym prezydent Warszawy już nie wspomniał – a tego nikt nie chce. Samorządowiec przestrzegał też przed instrumentalnym politycznym wykorzystywaniem tego tematu, co – jego zdaniem – zrobił w kampanii prezydenckiej Andrzej Duda, „puszczając oko” do „antyszczepionkowców”, dlatego, że z badań wyszło, że to się opłaci.
Stanowisko polityków Platformy Obywatelskiej nie powinno jednak zaskakiwać, zwłaszcza, że cały Campus Polska Przyszłości jest tylko dla zaszprycowanych.
Chodzi nie tylko o uczestników, lecz także o dziennikarzy, którzy relacjonują to wydarzenie.
„Na Campus Trzaskowskiego mogą pojechać tylko zaszczepieni dziennikarze. Szkoda, bo chciałem pojechać i relacjonować przebieg wydarzeń. I przykro, że ogranicza mi się wykonywanie zawodowych obowiązków” – pisał na Twitterze, jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia, Marcin Dobski.
Do wpisu dziennikarza odniósł się wówczas zarówno profil Campus Polska Przyszłości, jak i sam Rafał Trzaskowski.
„Panie redaktorze, zdrowie i bezpieczeństwo wszystkich obecnych na #CampusPolska jest dla nas kluczowe. A w całej akcji szczepień chodzi także o to, żeby kolejne lockdowny nie «utrudniały wykonywania obowiązków zawodowych» wszystkim Polkom i Polakom. #SzczepimySię” – twierdził Campus.
Więcej tupetu miał jednak Rafał Trzaskowski, który odesłał Marcina Dobskiego do warszawskich punktów szczepień.
„Zapraszam Pana redaktora @szachmad do punktów szczepień w @warszawa, jutro np. otwieramy nowy – w samym centrum, przy @PalacKultury. Bez konieczności rejestracji, szybko, sprawnie. Chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo nas wszystkich. #SzczepimySię #WarszawaSzczepi” – napisał prezydent stolicy.
Jak widać, choć Trzaskowski zarzuca PiS-owi, że ogranicza on prawa obywateli, to sam popiera sanitaryzm i dyskryminację niezaszprycowanych. Grupy obywateli, która – jak ocenił Jakub Kulesza – jest już oficjalnie największą systemowo dyskryminowaną mniejszością w Polsce.
Szokujące informacje z Polski. Kulesza OSTRO: „I to nie jest PRZYMUS?!”
– My wszyscy mamy wolną wolę, jesteśmy ludźmi wolnymi, dumnymi i chcemy wpływać na swoją rzeczywistość. Przecież to jest najważniejsze. Nie chcemy, żeby ktokolwiek nam ograniczał nasze prawa. My chcemy decydować o sobie, o tym, jakie wartości wyznajemy, z kim się przyjaźnimy, czego chcemy się uczyć, jak ma wyglądać Polska – przekonywał Trzaskowski. Słów tych jednak nie odnosił do niezaszczepionych.
– To, co najważniejsze, co wypływa z naszych rozmów – że najwyższy czas, żebyśmy dalej mogli być dumnymi obywatelami w naszym kraju, świadomymi naszych praw, obywatelami, którzy są w stanie podejmować wszystkie najważniejsze decyzje sami – mówił.
Tymczasem Konfederacja przypomniała, że opozycja nie chce poprzeć projektu „Stop Segregacji Sanitarnej”. Jest to jeden z warunków, jakie ugrupowanie stawia w zamian za głosy za odwołaniem Elżbiety Witek z funkcji marszałka Sejmu.
Źródła: PAP/Facebook/NCzas