
Znany podróżnik z Kociewia, Wojciech Cejrowski, twierdzi, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej jest częścią czegoś większego i bardzo przypomina podobne kryzysy z innych części świata.
Wojciech Cejrowski zauważa, że Aleksander Łukaszenka przysyła do Polski m.in. Syryjczyków, a nie Białorusinów polskiego pochodzenia „bo tych akurat nie wygania – on chce ich trzymać u siebie i męczyć” – stwierdza podróżnik z Kociewia.
Cejrowski zastanawia się także, dlaczego polska Straż Graniczna nie dostała pozwolenia na użycie broni – skoro ich białoruscy odpowiednicy takie pozwolenie uzyskali.
– Przecież można najpierw strzelać w powietrze, żeby się tam Łukaszenka zorientował i ci syryjscy koczownicy, w którą stronę wolisz lecieć – mówił podróżnik.
W demokracji sprawa nie powinna być trudna
Cejrowski powołał się także na najnowsze badania, według których większość Polaków nie chce przyjmować osób, które przebywają na granicy polsko-białoruskiej.
– No to w demokracji decyzja władzy nie powinna być trudna – stwierdza.
Podróżnik porównuje sytuację na polsko-białoruskiej granicy do tego, co dzieje się na granicy USA i Meksyku, gdzie Joe Biden – zdaniem Cejrowskiego – „zlikwidował” granicę.
– To są podobne ruchy: rozpuścić granicę, rozmydlić – to już w Europie ćwiczyliśmy – mówi Cejrowski i przypomina o kryzysie migracyjnym z 2015 roku i problemach jakie z niego wynikały.
„Masońskie koncepty”
– To są podobne działania. Ja bym to powiedział – masońskie koncepty, żeby rozwalić państwa narodowe, żeby zamieszanie wprowadzić, żeby potem potrzebny był rząd światowy i każdy na telefonie miał aplikację i trzeba było go sprawdzać, bo przecież patrzcie co się narobiło i ile ludzi tutaj przypłynęło do nas – ocenił.
– Najpierw się kreuje problem – lewica tak działa – po to, żeby potem go rozwiązywać po swojemu – objaśnia podróżnik.
Cejrowski twierdzi, że w ten sam sposób działa w Polsce opozycja, która chce przyjmować osoby z Bliskiego Wschodu ściągnięte na granicę przez reżim Łukaszenki.
Według znanego wagabundy zarówno w USA jak w Europie chodzi o to, by „rozwalać państwa uporządkowane” i na ich gruzach „naprawiać sytuację poprzez rejestrację ludzi”.
Nie pomagać
Cejrowski ma też prostą radę dla imigrantów, jeśli rzeczywiście „umierają z głodu”: – Jeśli umierają z głodu, to niech wrócą tam skąd przyszli, bo tam jakoś mieli jedzenie po drodze – twierdzi.
Podróżnik stwierdza, że pomoc migrantom zachęci następnych do przybycia. – A my nie chcemy! My chcemy zniechęcać! – uważa słynny Kociewiak.
Cejrowski proponuje uprzykrzanie życia koczownikom poprzez kopanie rowów, zamykanie studni i tym podobne działania, które zmuszą ich by poszli „w inne miejsce”.
– Tak bym ich rozgrywał, no ale co ja mogę – stwierdza Wojciech Cejrowski.