Przymusowe wywłaszczanie rolników, którzy stosują nawozy sztuczne, jako pomysł na walkę z „kryzysem azotowym”

Oprysk pola. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Oprysk pola. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA
Kazimierz Grześkowiak śpiewał niegdyś, że „wszystko to przez te nawozy sztuczne”… Normalnie, prorok. Okazuje się, że w XXI wieku z powodu nawozów sztucznych można będzie znacjonalizować rolnikom ziemię. W Holandii dyskutowany jest obecnie pomysł wywłaszczenia rolników w celu szybkiego rozwiązania tzw. kryzysu azotowego.

Holenderskie Stowarzyszenie Rolników (LTO) krytykuje te propozycje, twierdząc, że wywłaszczenie rolników wywołuje ich opór ma skutek odwrotny. Wyzucie rolnika z ziemi dla ochrony natury, to pomysł zaiste mocny, nawet w „postępowych” czasach nowej lewicowej rzeczywistości.

Propozycje wywłaszczenia rolników zostały przedstawione przez różnych ekspertów w holenderskiej gazecie codziennej NRC Handelsblad. Uważają oni, że wywłaszczenia mogą pomóc rozwiązać kryzys azotowy przed 2025 rokiem.

REKLAMA

Przewodniczący LTO Sjaak van der Tak powiedział NRC, że eksperci malują nierealistyczny obraz. Jego zdaniem wywłaszczenie rolników może trwać dziesiątki lat i jest kosztownym narzędziem. Nie krytykuje jednak samego pomysłu, ale chciałby jedynie wykupu ziemi na zasadzie dobrowolności.

O tym zamachu na własność rodzin jest dość cicho. Widać tu realizację zmodernizowanej ideologii komunistycznej, w której ziemia postrzegana jest jako własność warunkowa. W opinii „ekspertów” rolnicy powinni oddawać grunty rolne, zwłaszcza w sąsiedztwie zagrożonych rezerwatów przyrody.

Nadmiar azotu w glebie ma być wystarczającym powodem do wywłaszczenia. W dodatku okazuje się, że nie ma tu przeszkód prawnych, bo odpowiednie przepisy, które pozwalają odbierać własność prywatną, już w Holandii obowiązują. W dodatku Departament Rolnictwa podobno nie jest przeciwny wywłaszczeniom.

Tak zwany kryzys azotowy w Holandii „zadekretowano” w 2019 r. po tym, jak holenderska rada stanu zdecydowała, że podejmuje się zbyt mało działań, by zmniejszyć napływ azotu do gleby. Od 1 lipca obowiązuje nowe prawo azotowe, zgodnie z którym do 2030 r. połowa „wrażliwej na azot” przyrody musi być uzdrowiona.

Aby osiągnąć te cele, ziemia mogłaby zostać odebrana rolnikom na mocy prawa o wywłaszczeniu. I nie dzieje się to w roku 1918 w Rosji bolszewickiej, czy w 1946 w Polsce Ludowej, ale w kraju „starej demokracji” – Holandii. Włos się jeży…

Dobrze, że jeszcze planują jakieś odszkodowania. Według szacunków akcja wywłaszczeń kosztowałaby od 2 do 3 miliardów euro.

Źródło: świat rolnika.info

REKLAMA