Talibowie atakują i osiągają sukcesy w Dolinie Pandższeru, która jest ostatnim dużym punktem oporu

Afganistan
Wejście do Doliny Pandższeru Fot. Didier Vanden Berge Wikipedia domena publiczna
REKLAMA
Dolina Pandższeru to miejsce symboliczne na terytorium Afganistanu. Leży w północno-wschodniej części kraju. Była głównym miejscem zaciekłych walk między wojskami sowieckimi i afgańskimi mudżahedinami w czasie ich interwencji w Afganistanie w latach 1979–1989.

Była także główną bazą Ahmada Szaha Masuda, głównego przywódcy Sojuszu Północnego. W 1996 na obszarze Doliny Pandższeru toczyły się także walki pomiędzy wojskami Masuda a Talibami.

Niektórzy liczyli, że teraz będzie to także miejsce oporu wobec talibów. Jednak talibowie przejęli według ostatnich informacji AFP tereny Doliny, ostatniego bastionu Narodowego Frontu Oporu (FNR).

REKLAMA

Bojownicy nowej władzy przeniknęli 25 km w głąb doliny o długości 115 km, kontrolowanej przez wojska Ahmada Massouda (syna b. przywódcy Sojuszu) i byłego wiceprezydenta Amrullaha Saleha. Talibowie podali w niedzielę 5 września, że obecnie umocnili tam swoje pozycje.

Od 30 sierpnia i wyjścia oddziałów amerykańskich, siły ruchu islamistycznego rozpoczęły serię ofensyw przeciwko tej trudno dostępnej dolinie, położonej zaledwie 80 km na północ od Kabulu. Kilka strategicznych części doliny ma być teraz pod kontrolą sił nowego reżimu. Ali Maisam Nazary, rzecznik FNR, zapewnia jednak na Facebooku, że ruch oporu nadal walczy.

W skład FNR wchodzą członkowie lokalnych milicji, a także byli członkowie afgańskich sił bezpieczeństwa, którzy przybyli do doliny po upadku reszty Afganistanu. Według włoskiej organizacji pozarządowej Emergency, obecnej w Dolinie Pandższeru, siły talibów dotarły w piątek wieczorem do Anabah, wioski położonej około 25 km od wejścia do doliny. „Wiele osób uciekło z okolicznych wiosek” – dodała ta organizacja.

Komunikacja z Doliną jest bardzo trudna. Szef sztabu armii amerykańskiej generał Mark Milley uznał, że w Afganistanie „prawdopodobnie dojdzie do wojny domowej”. Amerykanie obawiają się, że będą to warunki do „odtworzenia Al-Kaidy lub wzmocnienia ISIS”.

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA