Miękki przymus szprycowania w Polsce. Przedsiębiorcy wyręczą rząd?

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Przedsiębiorcy sprzeciwiają się rządowemu pomysłowi wprowadzania przymusowych bezpłatnych urlopów dla niezaszprycowanych pracowników. Pojawił się on w ministerialnym projekcie, nadzorowanym przez wiceszefa pandemicznego resortu zdrowia Waldemara Kraskę. Pracodawcy mają jednak inne sposoby „motywowania” do przyjęcia szprycy. A wszystko przez coraz bardziej realną groźbę ponownego zamknięcia. 

Jeszcze w tym miesiącu ministerialny projekt ustawy, który nadaje przedsiębiorcom m.in. prawo do sprawdzania, czy pracownik lub kandydat na pracownika jest zaszprycowany, ma trafić do Sejmu. Pracodawcy twierdzą jednak, że niektóre zapisy w nim zawarte to „niedźwiedzia przysługa”.

W ocenie Krzysztofa Inglota, prezesa Personnel Service, możliwość wysyłania pracowników na bezpłatny urlop, to próba „przerzucenia całej odpowiedzialności za brak szczepień u pracowników na pracodawców”. – Firmy mają unieść ciężary, które powinno wziąć na swoje barki państwo – stwierdził.

REKLAMA

Zdaniem Inglota, przedsiębiorcy nie będą korzystali z możliwości wysłania niezaszprycowanych pracowników na urlop bezpłatny. To bowiem godzi w ich własny interes, zwłaszcza w czasach, gdy rąk do pracy brakuje, a pracownicy ściągani są zza granicy. Obcokrajowcy ci w większości nie są zaszczepieni.

– Firmy muszą działać, przynosić zyski. Każde ograniczenie działalności spowodowane ograniczeniem liczby pracowników, np. na produkcji, będzie generowało olbrzymie straty i koszty oraz ewentualne kary do zapłaty – zaznaczył.

Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, Hanna Mojsiuk, stwierdziła natomiast, że „przedsiębiorcy nie mogą wyręczać rządu w „brudnej robocie”, jaką jest walka ze sceptycyzmem pracowników do szczepień”. – Potrzebujemy pracowników, nie chcemy wysyłać ich na bezpłatne urlopy – dodała.

W jej ocenie, jeśli przepis ten rzeczywiście wejdzie w życie, będzie martwy. Jak podkreślała, obecnie „pracownik jest na wagę złota”. – Wysłanie go na bezpłatny urlop czy zwolnienie, to obniżenie efektywności firmy i narażanie jej na straty finansowe. To pomysł zupełnie odklejony od realiów obecnego rynku pracy – zaznaczyła.

Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert prawa pracy z Pracodawców RP, podkreśliła natomiast, że pracodawcy nie chcieli możliwości wysyłania pracowników na bezpłatne urlopy. Mieli tylko domagać się dostępu do informacji o zaszprycowaniu.

Nie oznacza to jednak, że pracownicy unikną bicza, który kręci na nich rząd. Jak podkreśla Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom, początkowo łagodna perswazja i nakłanianie pracowników do szczepień, przerodziły się w groźby zwolnienia lub przeniesienia na inne stanowisko. Ponadto pracodawcy myślą też o cotygodniowym testowaniu niezaszprycowanych na ich koszt, a także o wykluczeniu ich z wyjazdów integracyjnych.

Ponadto niektórzy pracodawcy zaczęli już pozbawiać niezaszprycowanych stałych dodatków do pensji. Tak jest np. w jednym z dużych zakładów produkcyjnych w Małopolsce, zatrudniający tysiąc osób. Według informacji portalu money.pl, przekazanych przez czytelnika, od września zmienił się tam regulamin wynagrodzeń.

Dodano nowy punkt: „Nagroda frekwencyjna może być wypłacana wyłącznie pracownikowi, który przedstawi do wglądu – najpóźniej do 26. dnia danego miesiąca certyfikat szczepienia” – czytamy.

Do tej pory dodatek ten, w wysokości 400 zł brutto, był wypłacany pracownikom za 100 proc. obecność w danym miesiącu. Jak zaznaczył czytelnik money.pl, dla pracowników są to jednak spore pieniądze. W odpowiedzi na nowy regulamin, pracownicy zaczęli się już masowo zwalniać.

Jak informowało źródło portalu, pracodawca miał wprowadzić te zmiany, ponieważ przestraszył się groźby zamknięcia produkcji.

Źródło: money.pl

REKLAMA