Papież, patriarcha i anglikański arcybiskup przyklaskują „postępowi”. Czy tylko jemu?

Pioruny nad Watykanem. Foto: Twitter
Pioruny nad Watykanem. Foto: Twitter
REKLAMA
Papież Franciszek, patriarcha prawosławny Konstantynopola Bartłomiej I i Justin Welby, anglikański arcybiskup Canterbury i prymas całej Anglii, podpisali się pod wspólnym przesłaniem o „ochronie stworzenia”. Głowy kościołów katolickiego, prawosławnego i anglikańskiego włączają się najwyraźniej do walki ze… zmianami klimatu.

Franciszek osobno zaadresował w tej sprawie list do wiernych, w którym poruszył wiele świeckich problemów i okazał się zwolennikiem daleko posuniętego ekologizmu. Dziękował „za liczne projekty mające na celu promowanie badań i ochrony ekosystemów, za wysiłki zmierzające do rozwoju bardziej zrównoważonego rolnictwa i bardziej odpowiedzialnego odżywiania, za różne inicjatywy edukacyjne, duchowe i liturgiczne które angażują w troskę o stworzenie”. Interesująco wygląda tu już kolejność wymienionych działań…

Nie wiadomo skąd też wniosek o tym, że „musimy uznać, że nie potrafiliśmy odpowiedzialnie chronić stworzenia”. Najwyraźniej panikarstwo klimatyczne i „profeci” w rodzaju Grety Thunberg zrobili tu swoje.

REKLAMA

Ochrona Świata Stworzonego stałą się tematem ekumenizmu, ale wydaje się, że ta troska przybiera dość jednowymiarowy charakter. Duchowość papieża może zadziwić, zwłaszcza, kiedy np. mówi: „odczuwam potrzebę dziękczynienia Bogu za 'siostrę wodę’, prostą i użyteczną, jak nic innego dla życia na planecie”.

Panteizm, elementy buddyzmu? Co prawda zaraz później papież przechodzi do tezy, że „dla nas, chrześcijan, woda jest istotnym elementem oczyszczenia i życia. Myśl biegnie natychmiast do chrztu, sakramentu naszego odrodzenia”, ale te próby łączenia nauczania Kościoła i Pisma św. z konkretnymi postulatami i troskami Zielonych brzmią sztucznie.

„Byłem spragniony, a daliście Mi pić” (Mt 25, 35). Danie się napić w globalnej wiosce nie oznacza tylko osobistych gestów miłości, ale konkretne decyzje i nieustanne zaangażowanie, by zapewnić wszystkim podstawowe dobro wody” – to kolejny przykład takiego synkretyzmu.

Wspólne stanowisko katolicko-prawosławno-anglikańskie w temacie stworzenia zaczyna się „pandemicznie” od słów:

„Od ponad roku wszyscy doświadczamy niszczycielskich skutków globalnej pandemii — wszyscy, biedni lub bogaci, słabi lub silni. Niektóre były bardziej chronione lub podatne na ataki niż inne, ale szybko rozprzestrzeniająca się infekcja oznaczała, że polegaliśmy na sobie nawzajem w naszych wysiłkach, aby zachować bezpieczeństwo. Zdaliśmy sobie sprawę, że w obliczu tego ogólnoświatowego nieszczęścia nikt nie jest bezpieczny, dopóki wszyscy nie będą bezpieczni, że nasze działania naprawdę wpływają na siebie nawzajem i że to, co robimy dzisiaj, wpływa na to, co stanie się jutro”.

I dalej:

„Gdy światowi przywódcy przygotowują się do spotkania w listopadzie w Glasgow, aby zastanowić się nad przyszłością naszej planety, modlimy się za nich i zastanawiamy się, jakich wyborów musimy dokonać wszyscy. W związku z tym, jako przywódcy naszych Kościołów, wzywamy wszystkich, bez względu na ich przekonania i światopogląd, aby starali się słuchać wołania ziemi i ludzi ubogich, badając ich zachowanie i składając znaczące ofiary dla dobra ziemi, które Bóg nam dał”.

Później są tematy „znaczenia zrównoważonego rozwoju społecznego, ekonomicznego i środowiskowego” i chociaż poparte cytatami z Nowego Testamentu, to ma się wrażenie, że to nowy dokument FAO. Dokument dotyczy „stworzenia”, ale ma się wrażenie zagubienia autorów w tym świecie i zagubienia wartości nie z tego świata:

„Obecny kryzys klimatyczny mówi wiele o tym, kim jesteśmy i jak postrzegamy i traktujemy Boże stworzenie. Stoimy przed surową sprawiedliwością: utrata bioróżnorodności, degradacja środowiska i zmiana klimatu to nieuniknione konsekwencje naszych działań, ponieważ chciwie zużywamy więcej zasobów Ziemi, niż planeta jest w stanie znieść”.

Hierarchowie podzielają niemal wszystkie pohukiwania katastrofistów klimatycznych, którzy robią zamieniają ekologię w ideologię i tłumaczą tym próby globalnej kontroli społeczeństw:

„Dziś płacimy cenę. Ekstremalne warunki pogodowe i klęski żywiołowe ostatnich miesięcy pokazują nam na nowo z wielką siłą i wielkim kosztem ludzkim, że zmiana klimatu to nie tylko przyszłe wyzwanie, ale pilna i pilna kwestia przetrwania. Powszechne powodzie, pożary i susze zagrażają całym kontynentom. Podnosi się poziom mórz, zmuszając całe społeczności do relokacji; Cyklony niszczą całe regiony, rujnując życie i środki do życia. Brakuje wody, a dostawy żywności są niepewne, powodując konflikty i przesiedlenia milionów ludzi. Widzieliśmy to już w miejscach, gdzie ludzie polegają na małych gospodarstwach rolnych. Dziś widzimy to w bardziej uprzemysłowionych krajach, gdzie nawet wyrafinowana infrastruktura nie może całkowicie zapobiec nadzwyczajnym zniszczeniom”.

I dalej:

„Jutro może być gorzej. Dzisiejsze dzieci i nastolatki staną w obliczu katastrofalnych konsekwencji, jeśli nie weźmiemy teraz na siebie odpowiedzialności jako „współpracownicy Boga” (Gn 2.4–7), aby podtrzymać nasz świat. Często słyszymy od młodych ludzi, którzy rozumieją, że ich przyszłość jest zagrożona. Ze względu na nie musimy wybierać jedzenie, podróżować, wydawać, inwestować i żyć inaczej, myśląc nie tylko o natychmiastowych zainteresowaniach i zyskach, ale także o przyszłych korzyściach. Stajemy obok naszych młodszych sióstr i braci na całym świecie w zaangażowanej modlitwie i oddanym działaniu na rzecz przyszłości, która coraz bardziej odpowiada Bożym obietnicom”.

Czysta propaganda Zielonych, tylko po co mieszać w to religię? Cytaty biblijne niczego tu nie zmienią. Można wszak przypomnieć i taki dialog:

„Piłat powiedział do Jezusa: Czy Ty jesteś Królem żydowskim? Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił? Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”.

Tymczasem współcześni „słudzy” wydają się bić właśnie o ziemskie królestwo i zdają się zapominać o podstawowym celu swojej misji -zbawieniu ludzi. Ważniejsze od wiary wydają się być pandemiczne apele, czy przesłania porównywalne z misją młodej Grety ze Szwecji. Rzeczą duchownych jest ocena ideologii, ale z pewnością nie angażowanie się po stronie żadnej z nich.

Co znaczy np. zdanie, że „razem możemy iść w kierunku bardziej sprawiedliwego i satysfakcjonującego społeczeństwa”? Co znaczy – „stać się liderami w przejściu na sprawiedliwą i zrównoważoną gospodarkę”? Jakaś forma nowego realnego socjalizmu?

„To pierwszy raz, kiedy nasza trójka czuje się zmuszona do wspólnego zajęcia się pilną potrzebą zrównoważonego rozwoju środowiska, jego wpływem na utrzymujące się ubóstwo i znaczenie globalnej współpracy” – piszą duchowni przywódcy chrześcijaństwa.

Przyznam, że w tym momencie mam przed oczami proroczy tekst Władimira Sołowjowa, XIX wiecznego rosyjskiego myśliciela i jego „Krótką opowieść o Antychryście”. Zdumiewający tekst autora sprzed ponad stu lat, który trafnie przewidział przemiany polityczne, duchowe i cywilizacyjne, jakie rzeczywiście nastąpiły w XX i na początku XXI wieku.

Sołowjow określa wiek XX jako „epokę ostatnich wielkich wojen”. W XXI wieku Europa buduje związek państw – swoiste „stany zjednoczone Europy”. Dokonuje się również przewrót cywilizacyjny i antropologiczny, Europa się sekularyzuje. Zaczyna panować Antychryst, który jest pacyfistą, przynosi pokój, dobrobyt gospodarczy, ład społeczny. Jest pacyfistą, ekologiem i ekumenistą! Poza tym przyjacielem zwierząt, ascetą, filantropem i wegetarianinem. Uwodzi ludzkość obietnicą pokoju i sprawiedliwości, ale  bez Boga. Zapowiada nową, pluralistyczną i synkretyczną religię bez wiary i dogmatów dostosowaną do problemów tego świata. Żąda jeszcze tylko hołdu od przełożonych katolicyzmu, prawosławia i protestantyzmu. Ci odmawiają jako ostatni sprawiedliwi… Byli to Piotr, Jan i Paweł.

Sołowjow pisał ten tekst w latach 1899-1900. W 2021 czytając wspólną produkcję przełożonych katolicyzmu, prawosławi i protestantyzmu (anglikanizmu) ma się wrażenie, że oni urokowi Szatana akurat ulegli…

REKLAMA