Marine Le Pen ruszyła z kampanią prezydencką, a dziwnym trafem politycy jej partii staną przed sądem [VIDEO]

Marine Le Pen. / Dostawca: PAP/EPA.
Marine Le Pen. / Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA
Kandydatka na prezydenta Zjednoczenia Narodowego (RN) w ostatni weekend przedstawiała we Frejus szczegóły kolejnych z dwudziestu dwóch propozycji prezydenckich. Jej kampania nabiera rozpędu. Rzymska arena we Fréjus była miejsce „startu” do trzeciej już wyborczej kampanii prezydenckiej Marine Le Pen.

Dziwnym trafem, już w poniedziałek 13 września okazało się, dwaj ważni politycy jej partii zostali postawieni w stan oskarżenia i staną przed sądem. Jednym z nich jest eurodeputowany RN Jean-François Jalkh, który będzie sądzony za „dyskryminacyjną prowokację”, a drugim wiceprzewodniczący RN Steeve Briois, który będzie sądzony za „współudział w publicznej prowokacji”.

Chodzi o sprawę z 2014 r. Stowarzyszenie „Maison des Potes” walczące z „dyskryminacją we wrażliwych dzielnicach”, złożyło skargę przeciwko osobom odpowiedzialnym za publikację „Praktycznego przewodnika dla radnych miejskich Frontu Narodowego”, jak wtedy nazywała się partia RN.

REKLAMA

Poszło o to, że „przewodnik” zalecał stosowanie „priorytetu krajowego w dostępie do mieszkań socjalnych”. To już wystarczająca przesłanka do oskarżenia o „dyskryminację”. W czasie kampanii wyborczej będzie więc wałkowany temat rasizmu polityków Zjednoczenia i zapewne o to tu chodzi.

Na tym jednak nie koniec. Pewnie prawem serii, problemy może mieć też dawny polityk Frontu Narodowego, a obecnie szef Partii Patrioci, Jordan Bardella. Poinformował także w poniedziałek 13 września, że został wezwany do stawienia się przed wymiarem sprawiedliwości. W jego przypadku chodzi o wygłoszenie opinii, że „miasto Trappes coraz bardziej przypomina republikę islamską w miniaturze”. Trappes to rzeczywiście niemal strefa bezprawia zamieszkała przez większość muzułmańską, ale oświadczenie było też o tyle trafne, że właśnie tam znajduje się park atrakcji pod nazwą „Francja w miniaturze”…

Skoro już przy faulach w kampanii prezydenckiej jesteśmy, to wspomnijmy też o możliwym kandydacie prawicowym na prezydenta, publicyście Eryku Zemmourze. O jego kandydowaniu mówi się coraz głośniej, chociaż odebrałby głosy Le Pen. Niektórzy politycy centrum jednak mówią że gdyby doszło do dogrywki Macron-Zemmour to wtedy wsparliby publicystę.

Do końca nie wiadomo, czy obóz prezydencki powinien go traktować jako sojusznika do osłabienia Le Pen, czy też groźniejszego przeciwnika? Zemmour został jednak pozbawiony właśnie swojego programu w telewizji CNews. Francuska rada audiowizualna uznała, że skoro staje się politykiem, to nie może mieć dodatkowego czasu antenowego. I chociaż Zemmour swojego startu oficjalnie nie ogłosił, program zawieszono…

REKLAMA