Trzy dawki i dalej rośnie. Szpryca co roku? „Nie jest to rzadka sytuacja w wakcynologii”

Obrazek ilustracyjny/Papier toaletowy i szczepienie/Fot. Pixabay (kolaż)
Obrazek ilustracyjny/Papier toaletowy i szczepienie/Fot. Pixabay (kolaż)
REKLAMA
Zaszprycowany na potęgę Izrael wprowadza czwartą dawkę szprycy. Tamtejsi pandemiczni eksperci dopatrują się już piątej fali. W Polsce na razie dopuszczono trzecią dawkę specyfiku i to tylko dla osób z niedoborami odporności. Jednak niektórzy nie wykluczają, że szpryca będzie jak szczepionka na grypę – czyli podawana cyklicznie co roku.

– W tym momencie w wielu krajach, w których zaszczepiono spory odsetek populacji, mamy wzrost liczby przypadków zakażeń. Nie jest to dziwne, warto przytoczyć słowa powtarzane jak mantra, że aby zahamować pandemiczne rozprzestrzenianie się choroby, konieczne może być zaszczepienie nawet 90 proc. osób. 50 czy 60 proc. to sporo, ale nijak nie wystarczy – grzmiał w rozmowie z portalem abczdrowie.pl prof. Krzysztof Pyrć z Rady Medycznej.

Podkreślił jednocześnie, że w krajach, w których zaszprycowano grupy ryzyka, przyrost liczby zgonów jest mniejszy. – Osoby zaszczepione czasem zakażają się i chorują, jednak znacznie rzadziej lądują w szpitalu i umierają. Redukcja zgonów wśród osób zaszczepionych jest niepodważalna i praktycznie każda analiza ją pokazuje – twierdził.

REKLAMA

Tymczasem władze Izraela podjęły decyzję o doszprycowaniu kolejną dawką. Trzecią szprycę przyjęło tam przeszło 2,5 mln mieszkańców. Na tym jednak nie koniec. Miejscowi pandemiczni eksperci mówią już o czwartej dawce i kolejnych.

– Biorąc pod uwagę, że wirus jest z nami i z nami pozostanie, musimy przygotować się na czwartą dawkę – mówił w radiu izraelskim Kan koronaekspert prof. Salman Zarka.

Twierdził, że kolejna dawka szprycy powinna być zmodyfikowana, żeby skuteczniej chronić przed nowymi wariantami koronawirusa, w tym przed Deltą. Pandemiczny ekspert nie wyklucza, że „konieczne” będzie cykliczne szprycowanie.

– Wydaje się, że być może będziemy potrzebować kolejnych zastrzyków – raz w roku albo co pięć lub sześć miesięcy – mówił prof. Zarka. Czy taki sam scenariusz czeka nas w Polsce?

– Nie wyprzedzajmy faktów, to, że w jakimś kraju podjęto określoną decyzję, nie znaczy, że takie same rozwiązania trzeba wprowadzić we wszystkich innych państwach. Jest różnica między doszczepieniem grup ryzyka, np. osób w podeszłym wieku, które najciężej znoszą COVID-19, które z racji wieku mają upośledzone działanie systemu odpornościowego, a doszczepianiem całej populacji kolejnymi dawkami. Na razie skupmy się na zaszczepieniu chociaż dwoma dawkami osób z grup ryzyka, bo sporo z nich nie przyjęło żadnej dawki do tej pory – mówił prof. Pyrć.

Jednak inni rozmówcy portalu abczdrowie.pl nie wykluczają, że w przyszłości trzeba będzie się doszprycowywać cyklicznie.

– Być może w przyszłości będzie taka potrzeba, żeby się znowu doszczepić. Być może trzeba będzie się szczepić co roku jak np. na grypę. Nie jest to rzadka sytuacja w wakcynologii – ale zbyt wcześnie, żeby się na ten temat wypowiadać. Na tym etapie to jak wróżenie z fusów – mówił prof. Wojciech Szczeklik.

Źródło: portal.abczdrowie.pl

REKLAMA