Awaria projektora czy sabotaż? Serwis Jewish.pl o problemach filmu o Jedwabnem

Wojciech Sumliński Źródło: WikiMedia, Autor: Zbigniew.czernik Licencja: Creative Commons Attribution 3.0 Unported
Wojciech Sumliński Źródło: WikiMedia, Autor: Zbigniew.czernik Licencja: Creative Commons Attribution 3.0 Unported
REKLAMA
Oficjalnie kino „Wisła” odwołało premierę filmu Wojciech Sumlińskiego o Jedwabnem z powodu awarii. Portal Jewish.pl pisze jednak, że premierę „udało się zablokować”.

Jeśli nawet film Wojciech Sumlińskiego sprawia, że środowiska przeciwne ruszaniu sprawy zbrodni w Jedwabnem poruszają niebo i ziemię, by go zablokować, to strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy premierę będzie miał film „Jedwabne. Historia prawdziwa”, który tworzy grupa naukowców i filmowców związana ze środowiskiem „Najwyższego Czasu!” -> WESPRZYJ PROJEKT TUTAJ.

Film Sumlińskiego premiery jeszcze nie miał, ale prapremiera się odbyła – choć nie bez problemów.

REKLAMA

Pierwotnie pokaz miał się odbyć w kinie „Wisła”. W dniu prapremiery kierownictwo poinformowało jednak, że awarii uległ projektor. Gdy Wojciech Sumliński skontaktował się z kinem prosząc by udostępniono chociaż pomieszczenie, to dostał odpowiedź, że nawet to nie jest możliwe, bo awarii uległy… wszystkie projektory. Ostatecznie zamknięto kino.

Impreza miała przenieść się do Domu Dziennikarza przy ul. Foksal, ale tam z kolei… wysiadło nagłośnienie. Tu z pomocą przyszli narodowcy i użyczyli swojego – nie było już wymówek i prapremiera się odbyła.

Sytuacja bardzo dziwna, ale solidarnie twierdzono, że to po prostu seria niefortunnych przypadków. Teraz jednak zdaje się, że ktoś zdradził tajemnicę poliszynela.

Portal Jewish.pl napisał: „Udało się zablokować projekcję filmu Sumlińskiego o Jedwabnem w #NoveKinoWisła więc… salę wynajęło mu SDP. Skandal!”

Skoro „udało się zablokować”, to oznacza, że to jednak nie były awarie, tylko zaplanowane działania. A mówimy tu jedynie o filmie Wojciecha Sumlińskiego, a nie szczegółowej produkcji szykowanej przez środowisko „Najwyższego Czasu!”. Zdaje się więc, że dla niektórych środowisk ten temat jest po prostu zabroniony – nieważne jak poważne, czy niepoważne instytucje się za to zabierają.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”, Jewish.pl, NCzas.com

REKLAMA