Bez „zielonej przepustki” ani rusz. Radykalny apartheid szczepionkowy na Słowenii [VIDEO]

Kolejka do szczepień w Słowenii Fot. Twitter premiera Jandy
REKLAMA
W Słowenii, aby mieć dostęp do praktycznie wszystkich usług, trzeba spełniać kryterium zaszczepienia, przebycia choroby lub posiadania negatywnego wyniku testu na Covid-19. Bez „zielonej przepustki” ani rusz, poza zakupami w „spożywczym”. Władze uzasadniają to wzrostem dziennych zakażeń (6 osób zmarło w środę).

W Słowenii rośnie liczba osób przyjmowanych do szpitali (341 osób), a także na oddziały intensywnej terapii (83 pacjentów). 15 września był pierwszym dniem obowiązywania w kraju tzw. „zielonych przepustek”. Bez tego dokumentu nie ma dostępu do żadnych usług.

Władze cieszą się, że pierwszym efektem był gwałtowny wzrost zainteresowania szczepieniami. Przed punktami szczepień utworzyły się kolejki. Od czerwca zainteresowania zastrzykami stale tu spadało, więc mówi się o odwróceniu trendu, z tym, że koszt społeczny jest duży i mierzony konkretnym łamaniem praw i wolności obywateli.

REKLAMA

Pod parlamentem w Lublanie doszło do zamieszek. Dziewięć osób zostało zatrzymanych, budynek uszkodzono. Rozbito kilka okien i frontowe drzwi parlamentu. Siedmiu policjantów zostało lekko rannych.

Organizatorem protestu, który zgromadził około 8 tys. osób (według policji i 30 tys. wg organizatorów), był lokalny polityk Zoran Stevanovic z partii Resni.ca. Policja użyła gazu i armatki wodnej.

Naczelna lekarz Słowenii Bojana Beović przyznaje, że wzrost szczepień wymuszono represjami i dodaje, że to słuszne działanie, skoro nie chcą po dobroci. Słowenia, pod względem procentu zaszczepionych była w ogonie UE (45,1 proc. zaszczepionej populacji).

Z kraju nadchodzą bulwersujące wiadomości, jak np. kierowcy, który nie posiadał „przepustki” i nie został Brežicach obsłużony na stacji benzynowej. Zostawił tam auto, które odholowała policja. Problemy mieli też na granicy studenci uczący się poza krajem.

Na razie firmy podchodzą do sprawdzania „przepustek” dość różnie. Jedni skanują kod, innym wystarczy pokazać papier, jeszcze inni tylko pytają o „przepustkę”, a są i tacy, którzy ją ignorują.

REKLAMA